Teraz jest śnieg na dworze i fajnie jest go jeść, tym bardziej że woda w misce koło schodów zamarzła, a ta w domu jest za ciepła. Lubię poleżeć na tarasie i poszczekać kiedy ktoś idzie, ale wstawać już mi się nie chce, nawet kiedy idzie jakiś pies. Pan jest w szpitalu, a Ewa nie może chodzić ze mną daleko na spacery i dobrze, bo lepiej jest leżeć koło kominka. Mówią, że biegam we śnie bardzo szybko, choć wcześniej tego nie robiłem, bo biegałem kiedy nie spałem. Właściwie to każdy dzień jest taki sam, choć ostatnio zmienili mi karmę na taką dla czepionów, czy jakoś tak.
Trochę trudno mi wstawać, bo mówią, że mam wielki tyłek, ale kiedyś słyszałem, że jestem biednym staruszkiem i że się o mnie martwią. Ja się nie martwię, bo przecież psy nie powinny się martwić, bo skoro każdy dzień jest taki sam i tylko zmieniają jedzenie na lepsze i głaszczą mnie i przytulają, choć strasznie wali mi z pyska, to nie ma się czym martwić, prawda?
Już wam kiedyś mówiłem, że czasem śpiewam? Mówią, że śpiewam bardzi pięknie i bardzo mnie chwalą, nawet kiedy śpiewam w nocy. Muszę mieć najpierw muzyczkę i dopiero śpiewam.
Wtedy byłem młody, ale nadal śpiewam, kiedy mam muzyczkę. Taki jestem ulatentowany, czy jakoś tak…