Skrzynia przyjechała z Holandii z jakimiś smarami do maszyn przemysłowych, wprost do firmy Pana i Władcy oczywiście. Była pełna wystających drzazg, brudków i plam, choć drewno sosnowe jaśniało świeżością. Postanowiłam uratować ten solidny kawał potencjalnego mebla i przerobić go na mebel nie-potencjalny. Skrzynia pojechała do Pana Stolarza dwie ulice dalej, gdzie została wygładzona, dostała zawiasy do wieka i wróciła jako kufer. Kufer wydał mi się zbyt surowy i bezosobowy w swej sosnowości i postanowiłam go na swoją modłę przyozdobić.
Po tygodniu pracy stał się sosnowym kufrem z piwoniami (przepraszam za zdjęcia, są ciemne i okropne):

Cały nie zmieścił się w kadrze, ale widać przepiękne sęki i okropne bluszczowe nogi.

Boczek. Na żywo nie ma tych plam różnych, a obrazek jest bardziej kolorowy.
Poniżej jeden z detali piwoniowych:

Kufer stoi w pokoju gościnnym i przechowuje różne poduszki i kołdry, koc i jeszcze coś na dnie, ale zapomniałam co. W planach mam posmarowanie go białym woskiem.
Myślę, że nie wyglada najgorzej. Z czasem ściemnieje i zrobi się bardziej stylowy, a za 120 lat to może nawet zostanie antykiem 🙂