14 sierpnia 2017
Nie, nie te prawdziwe. Te prawdziwe są w ogrodzie, choć ich mniej bo to pewnie pora roku taka. Zresztą co ja mogę wiedzieć? Upały mnie prawie zabiły, a mój mózg załatwiły nie prawie, tylko kompletnie. Trochę wracam do normy, czekając w kreciej norze aż lato się skończy i będzie wrzesień, piękny, słodki, pachnący ziołami i zapowiedzią mroźnych poranków.
No tak, motyle. Są tutaj:

Butla jest ciężka, wielka i okropnie się z nią napracowałam, bo jest wielka i ciężka. Koronka miała dodać jej lekkości, ale chyba jej się nie udało. Za to motyle, za to motyle… są jak cienie motyli, jak widma minionego lata.

Irysy nie zwiędną, motyle nie odlecą. Będą tkwić na butelkowym szkle, udając te prawdziwe, które wkrótce znikną na zimę.
Idę robić konfitury.