Pogięło mnie

Oj tak, pogięło, połamało i skrzywiło moralnie. Siedziałam sobie w piątek spokojnie, czytając, nadeszła czternasta, chciałam wstać i wypełnić obowiązki gosposi. Zaczęłam podnosić tyłek i resztę i bardzo nagle okazało się, że nie mogę tego zrobić, bo ból kręgosłupa zwalił mnie z powrotem na kanapę. I tak zostałam półleżąc i czekając aż będę mogła się ruszyć i chociaż pójść do toalety. Było super, walka o każdy krok dawała tyle satysfakcji! Potem (po trzech kwadransach) udało mi się wyprostować i tak już chodziłam sztywna i prosta jak świeca, jak nie przymierzając generał Scheisskopf. Teraz mam tabletki przeróżne i trochę mi lepiej, bo jest nadzieja że wkrótce znów będę mogła sprzątać.

I zapraszam na kawę i ciastko, bo samej mi tu trochę nudno, a Pan Pies nie współpracuje, bo leży na kafelkach i dyszy z gorąca.

27 myśli na temat “Pogięło mnie

  1. O rany! To Ciebie pogięło z odgięciem i z tego odgięcia należy się cieszyć.
    Mnie jak pognie to na 2-3 tygodnie i zazwyczaj kończy się blokadą w kręgosłup.
    A przez cały czas chodzę zgięta i przyczajona jak główny bohater bardzo dawnego serialu „Ścigany”;).

    Polubienie

    1. Oooo, fatalnie. Ale kiedy jesteś „przycupnięta”, to łatwiej buty założyć, nie mówiąc już o siadaniu na kibelku, hihihi. Myślę, że to przez upały mnie pogięło – różnice temperatur. Aha, zabrałam sobie ten cudowny tekst z twojej lodówki!

      Polubienie

    1. Bognna, wypiszmy się z tego klubu na zawsze! Wiem, że ciebie ból dopada często. A poza tym to nie jest brzydko, bo przecież do jakiegoś klubu trzeba należeć, n’est pas? A Tess wie jak u mnie (choć nie jak w pudełeczku) ponieważ była u mnie z krótką wizytą w czasie pobytu w Cz-wie, gdzie onegdaj mieszkała. Było bardzo milutko, szkoda, że tak krotko (ojej, nie chciałam rymować, słowo, ale jak się jest w Cz-wie to taki imperatyw tutejszy). Głaski dla Hektora.

      Polubienie

    2. Bylam, poznalam, wyglaskala Piesela (choc moj H. bardziej;), bylo bardzo milo, tyle, ze faktycznie krotko i teraz jest duza szansa, ze spelnie grozbe i odwiedze miejscowke w Krainie Deszczowcow, juz tym straszylam;)

      Polubione przez 1 osoba

  2. Tess, skąd masz tyle siły,żeby i praca i domowe obowiązki i rozpakowywanie (brrr, nie cierpię) i jeszcze pisanie do mnie miłych rzeczy? No i jeszcze czytasz tę moja pisaninę. A kawka zawsze na ciebie czeka. Mam nadzieję, że koty się nie obraziły za zostawienie ich „bezpańsko” 🙂
    Czekam na deszcz i na chłodek, żebym mogła znów myśleć i móc coś robić. Całuski dla obojga!

    Polubienie

    1. Dziekuje:)
      Teraz my mamy odwiedziny i czas mam tylko w pracy;) W przerwie na kawke;)
      Koty sie troche obrazily, ale bardziej stesknily, a teraz nawet zaakceprowaly gosci i daje sie miziac, a wrecz sie tego domagaja, nie poznaje naszych dzikuskow:)
      Tu tez upaly wielkie, ale podobno maja w nim byc przerwy, zobaczymy, wazne, zeby ani jedno (upaly), ani drugie (burze i deszcze) nam zwiedzaniowych planow nie popsuly;)
      Kuruj sie i nie sprzataj swego przepieknego, czysciutkiego domu, glaskaj za to Pana Psa, od nas tez bardzo mocno:)

      Polubienie

  3. Baaaaaaaaaardzo współczuję, bo wiem , jaki to wściekły ból. Jeśli dopiero się zaczyna, wystarczą żele, ale gdy rozhuśta się na dobre, trzeba brać zastrzyki i już. Szczęśliwie- zawsze /jak dotąd/ pomagają. Szybkiego powrotu do pełnej sprawności! 🙂

    Polubione przez 1 osoba

    1. Matyldo, bardzo dziękuję za współczucie i bardzo mi przykro, że wiesz jak to boli. Dziś już dożo lepiej (tabletki nazywają się aglan), już nawet stanik sobie zapinam sama, ale skarpetek jeszcze nie 😉 Żeby tak chłodniej było…

      Polubienie

    1. Basiu kochana, niedługo będzie znów tylko 280 km od ciebie, a tam, słyszałam że chłód panuje i wilgotność przyjemna. Kuruję, już nawet jest lepiej, bo mogę się już ubrać, ale skarpetek jeszcze nie wkładam sama. Basiu, „Deszczowe łono” pozostanie na zawsze w moim słowniku, strasznie mi się podoba!

      Polubienie

  4. Oj współczuję tego pogięcia z efektem końcowym kija od szczotki.. właśnie chyba ów kij po sprzątaniu bokiem Ci wychodzi 😉 Szczotę odstawić, relaks i tak jak radzi Ania, coś przeciwbólowego.. Znam ten ból niestety bardzo dobrze. Trzymaj się i wracaj do formy 🙂

    Polubienie

    1. Myszko, przykro mi, że też znasz ten ból 😦 A sprzątanie, jak pisze Ania mam w genach, a na to nic poradzić nie można 😉 Ale jestem dobrej myśli – lenistwo zwycięża coraz częściej!!! Wszechświat nade mną czuwa 🙂

      Polubienie

      1. Dobrze, że jest po Twojej stronie 😉 Co do tych „panien” zodiakalnych to ja akurat znam dwa przypadki, z czego jeden męski- kolega bałaganiarz, a drugi damski- porządek owszem, lubi ale sprzątać się nie chce 😉 Zdrówka!

        Polubione przez 1 osoba

      2. Nie w genach tylko w gwiazdach zapisane 😉 Ale jak Myszka mówi, są wyjątki, choć takiego nie spotkałam, lecz Myszce wierzę na słowo, że gdzieś takie żyją. Od razu lżej na sercu 🙂

        Polubione przez 1 osoba

  5. Ewa! Jak Ty Quattro wsadziłaś do filiżanki, zmieniłaś mu kolor i wygląd mordki? To za karę się nie możesz ruszać!
    No! A poważnie – pewnie się przepracowałaś, czyli „przesprzątałaś” po przyjeździe jako prawdziwa Panna zodiakalna. Nie znałam żadnego wyjątku – wszystkie Panny mają świra na punkcie sprzątania. Poleż więc trochę, połykaj tabletki, napisz nową powieść, pogadaj z nami bo się zaniedbałaś przez to sprzątanie i masz za swoje. Ale Ci nagadałam. A Ty bidulka jesteś, wiem przecież. Kuruj się i pomiziaj ugotowanego psa, masz Hot Doga 🙂

    Polubienie

    1. Ania, Q też leży na kafelkach, jak twoje mordeczki. Ma więcej sierści i przez to jest HotDogiem, a jeszcze łapie kleszcze codziennie, mimo zabezpieczeń 😦 A mnie zawiało, albo chłodny prysznic, albo łażenie boso po kafelkach zaszkodziło, a nie sprzatanie, o nie! Jak możesz winić jedyną aktywność fizyczną, jedyny sport jaki uprawiam (z powodzeniem)! Będzie dobrze, pogłaszcz śliczne łebki. I całuski dla ciebie.

      Polubione przez 1 osoba

  6. Sprzątanie nie zając! Poczeka!
    Na kręgosłup to ponoć najlepiej na czymś twardym się położyć, ale tak do końca pewna nie jestem.
    Na kawkę i owszem, ale mrożoną! Mogę? ;-)))
    U mnie 35 w cieniu!!!!

    Polubione przez 1 osoba

    1. Fuscilko, kawka mrożona czeka na ciebie zawsze, gdybyś tylko była w pobliżu – zawsze zapraszam. Choć zimą raczej polecam ciepłą 🙂 Czekam aż upały miną choć na chwilę, żeby chociaż w domu się ochłodziło. Tu 35 jest już o 9 rano, a co będzie w lipcu? Co do leżenia na twardym, to katafalk jest najlepszy, hihihi. Przytulaski

      Polubienie

  7. Ale co Ty chcesz sprzatac??? Masz jak w pudeleczku i wszystko lsni i blyszczy!
    Zdrowotnosci zycze i zaluje, ze na te kawke nie moge wpasc (sama bym ja zrobila;)
    Pozdrawiamy:)
    PS Padnieta strasznie wczoraj bylam, ale ksiazke zaczelam czytac, gdyby nie praca dzis (i pourlopowy balagan, kocie klaki i nierozpakowane walizki i inne tobolki;), to pewnie pocignelabym do konca, tak wciaga:)

    Polubienie

Dodaj odpowiedź do wilma47 Anuluj pisanie odpowiedzi