27 października 2015
Lubię robić te niewielkie rzeczy, tak przydatne na co dzień. Ozdobione służą tylko do ozdoby, ale trudno – lubimy mieć również bezużyteczne przedmioty. A takie patyki nie zajmują dużo miejsca, można je powiesić, położyć, ustawić w glinianym lub nie-glinianym dzbanie…

To są dalekie echa mojej wrześniowej wyprawy do Prowansji. Prawdopodobnie te trzy drewienka pojadą do niewielkiego miasteczka Belgentier i zostaną podarowane mojej wspaniałej gospodyni i przewodniczce Francoise.
I jeszcze to:

We wrześniu byłam w Prowansji i ogłupienie lawendowe już chyba na stałe zagościło w mojej głowie. Problem polega na tym, że ciągle przypominam sobie wąskie uliczki prowansalskich miasteczek, drzewa figowe stojące przy drogach, malutkie restauracyjki i sklepiki z lokalnymi produktami, lody lawendowe ( to niestety łee, ale dobrze mieć wybór) i wrześniowe słońce… chciałoby się tam jechać natychmiast, ale zostają tylko obrazki.