21 maja 2015
Po wyczyszczeniu biedny, obdarty ze skóry brzydal stał bardzo długo i przeszkadzał. Omijałam go wielkim łukiem przez kilka miesięcy, jakby był chory na grypę jelitową i do tego miał trądzik. Nie miałam żadnego pomysłu, który zmieniłby to drewniane nieszczęście w przedmiot użytkowy. Po tych kilku miesiącach zaświtał mi pomysł, ale zaraz się schował. Po następnych kilku miesiącach, kiedy nie wymyśliłam niczego nowego, postanowiłam wrócić do pierwotnej idei.

Pomalowałam boczek (na razie jeden) na biało, cieniutką warstwą, gdzieniegdzie okraszając spękaniami. Tam gdzie stare drewno popękało zrobiłam przecierki. Na tę postarzoną całość wrzuciłam napisy po francusku i wtedy zrobił się już totalny bałagan.

Prześwitujące drewno wygląda bardzo oryginalnie i stylowo, ale w całości nie zachwyca, niestety. Cóż, każdy ma taki shabby chic na jaki zasłużył…

Jeszcze jeden fragment. Całość, czyli jeden boczek pokażę niedługo, choć coraz mniej mi się to wszystko podoba…
c.d.n…












