Domek w Krainie Deszczowców

17 maja 2018

Pogoda: nie pada, ale wilgotność 86 %, temp. 13 stopni.  

Po pięciu dniach pogoda zwiędła, zaczęło padać i padało przez następne dwanaście. Temperatura spadła do siedmiu, a w nocy przytrafiały się przymrozki. Mówiąc szczerze nic nam się nie chciało, dzieliliśmy czas na drzemanie pod kocykiem, przysypianie przed telewizorem, czytanie, też pod kocykiem, małe zakupy, bibliotekę i przygotowywanie jedzenia. Pan Pies wpadł w depresję i nie chciał nawet wychodzic na spacery, tym bardziej, że wyżłowata suka od Madame Giselle strasznie go stresowała, zza płotu obrzucając go straszliwymi inwektywami i to pewnie po niemiecku. Chwilami pokazywało się słońce, ale po chwili znowu się deszczyło, mżyło, kropiło, lało, kapało i szumiało.

Co jakiś czas zjawiał się któryś sąsiad, (o sąsiadach jeszcze napiszę), sprawdzając co porabiamy i jakby trzeba było coś… Strasznie mili, choć wiedziałam przecież, że przychodzą ciekawi jak sprawują się przybysze. Na kilka tygodni zostaliśmy lokalną atrakcją.

HISTORIA c.d: Dom w imieniu właścicielki sprzedawał Paul, jej mąż. Evelyne leżała w szpitalu i umierała, choć nigdy nie spytaliśmy Paula na co była chora. Wiedzieliśmy, że marzeniem Evelyne jest sprzedać dom przed śmiercią, ale nie wiemy dlaczego, nie chcąc jeszcz zasmucać Paula. W każdym razie umówiliśmy się z notariuszem na kwiecień, kiedy wszystkie potrzebne dokumenty znajdą się w kancelarii. Pojechaliśmy do domu, zadowoleni, że zapewne już w maju będziemy mogli pomieszkać w naszym małym domku. Stało się to dużo później, ale o tym następnym razem c.d.n.

A teraz zapraszam was na herbatkę. Zdjęcia zostały zrobione kilka dni po tym, jak wreszcie mogliśmy pobyć w naszym domku:

Home in Rainland – entrance and vestibule

To jest przedsionek, drzwi wejściowe są z tyłu, a z lewej wejście na salony. Przez okno widać stodołę, czyli domeczek z pokoikiem, łazienką i sauną. Na wprost psie jedzenie i reszta bałaganu.

Home in Rainland – living room and stairs

Schody na górę (wiadomo), pod schodami mieszka Pan Pies, a za schodami salonik. W tej chwili zaszło w nim wiele zmian, które pokażę, jak już wszystko będzie urządzone tak, jak chcę, tylko kiedy to będzie? Okna wychodzą na południe i zachód, więc światła jest mnóstwo, o ile dzień nie jest deszczowy. Zwykle jest.

Home in Rainland – living room

Bałagan spowodowany przez Pana i Władcę. Wszędzie, gdzie koczuje, natychmiast rozkłada swoje biuro. W rogu stoi stary piec, którego nie będziemy mogli używać, ze względu na strzechę.

Home in Rainland – kitchen

Kuchnia jest okropna. Nie jest tak krzywa, jak na zdjęciu, ale jest w niej straszny bałagan. Za dużo rzeczy na blacie, na półkach, na podłodze. Musimy przywieźć szafki wiszące, pomaluję wszystko na biało i będzie lepiej. Jedynie kredens udało się jakoś uporządkować. Nie macie pojecia ilu rzeczy zdołaliśmy się już pozbyć. 

Home in Rainland – upstairs

Właśnie weszliśmy na górę. Okno wychodzi na wschód i na tę śliczną wiśnię japońską, na stodołę, czyli domeczek z sauną, a dalej na drogę i nieskończone pola kukurydzy. Poza tym jest tu jak w beczce: wszystko drewniane.

Home in Rainland – upstairs

Kiedy odwrócicie się o 180 stopni, to zobaczycie sypialnię ukrytą za paskudnym meblem z płyty. Mebel zostanie pomalowany, tak jak obie ściany szczytowe, okna ubiorę w firanki, dodam jeszcze kilka różnych takich i będzie cudnie, prawda?

4 myśli na temat “Domek w Krainie Deszczowców

  1. babciabezmohera
    2018/05/18 14:04:39
    Domek cudnościowy! Wcale się nie dziwię, że z miejsca Was zauroczył.
    Wygląda na to, że macie już dostęp do internetu? To pisz częściej, bo takie pozytywne wpisy są nam potrzebne jak powietrze! 🙂
    annazadroza
    2018/05/21 12:11:08
    Ewuś, domek cudny, taki w moim klimacie. Drewno, wiklina i … kredens!!! Dlaczego ta psica stresuje Pana Psa? Nie możesz jej czegoś powiedzieć? Co to za porządki! Życzyć Ci trzeba tylko pogody, bo masz tak ładnie, że jedynie słoneczko do szczęścia jest potrzebne. Buziaki:)))
    e.urlik
    2018/05/21 12:36:39
    BBM, kochaaaana moja, nie mamy jeszcze internetu, ciągle jeszcze w bibliotece. Ponieważ w lipcu zapewne zjedziemy do Starego Domu (jak nazywamy nowy dom w Pl.) na czas jakiś, a po powrocie będziemy już myśleć konkretnie. Net tu drogi, a ponieważ będziemy robić remont (aaaaaa!), więc oszczędzamy. Całuski wielkie!
    e.urlik
    2018/05/21 15:33:41
    Aniu moja, psica nigdy nie widziała takiego przystojniaka jak Pan Pies, więc oszalała z szoku. Poza tym nie bardzo mogą się dogadać, bo on Ruski, a ona po jakiś wyżłach, pewnie weimarskich z domieszką labradora, który jak sama nazwa wskazuje pochodzi z Nowej Funlandii. Słońce wróciło kilka dni temu, a mnie kolana bolą od wilgoci, więc głównie siedzę i się grzeję, a robota jakoś zeszła na dalszy plan. Czego i tobie życzę (roboty na dalszym planie, a nie bólu kolan oczywiście). Wielkie przytulki.
    mmzd
    2018/05/22 01:02:03
    ojakikredensprzecudownościowyparyskobłękitny!!!! 😉 😉
    babciabezmohera
    2018/05/22 14:21:35
    Rozumiem. Są rzeczy ważne i ważniejsze. Ale cieszę się, że choć raz na jakiś czas do nas zajrzysz a i u siebie coś napiszesz.Powodzenia!:))
    annazadroza
    2018/05/22 19:37:45
    Z której strony on ruski? On sznaucerowaty wszak jest:) A poza tym czy to ważne skąd? Ważne jaki jest:) Nie byle-jaki;)
    Nooo, kredens jest przecudowny, a całość baaardzo mi się podoba, za każdym razem jak spojrzę – jeszcze bardziej. Grzej te kolana, żeby Cię nie pokręciło do reszty, smaruj, bo kto będzie sprzątał ten domek po remoncie;)))
    karolinagurazda
    2018/05/24 19:47:50
    Cudowny azyl od zgiełku świata 🙂
    e.urlik
    2018/06/05 11:08:23
    Karolino, fajnie, że się odezwałaś! Faktycznie azyl od zgiełku, ale nie od straszliwych, wiejskich zapachów. Całuski serdeczne
    e.urlik
    2018/06/05 11:14:06
    Aniu, on ruski jak nie wiem – czarny terier rosyjski rasowy, choć już nie taki czarny, bo siwy coraz bardziej. Grzać kolana to będę dopiero po remoncie, ale dam radę, błotem morskim się obłożę. I troszkę mnie tęsknota gniecie, zwłaszcza za pierogami ruskimi i truskawkami, które nie są takie pyszne. Za to wino jest tanie 😉
    e.urlik
    2018/06/05 11:16:35
    BBM, to ja się cieszę, że mam gdzie zaglądać i dzięki tobie wiem ogólnie co się dzieje, bez zbytniego wnikania w szczegóły. Trochę ciśnienie przestało mi skakać.
    e.urlik
    2018/06/05 11:17:43
    Magdo, tak rzadko coś nowego u ciebie na blogu! Kiedy jesteś w Polsce?
    emma_b
    2018/11/21 21:24:00
    jaki cudny dom!!! chyba w słodkiej Francji? nie mogę uwierzyć w jakie niezwykłe miejsce z rewizytą dzisiaj trafiłam. serdeczności:)
    e.urlik
    2018/11/22 14:34:59
    Emma, cieszę się, że ci się podoba, choć poczekaj chwilę aż wrzucę zdjęcia domku po renowacji totalnej, która odbyła się latem. Domek nie jest we Francji, choć miał tam być, ale Pan i Władca nie zna francuskiego i czułby się samotny… Domek jest w Dolnej Saksonii, nad Morzem Północnym. Ja nie znam niemieckiego, ale nie będę się czuć samotna, mam przecież Pana i Władcę, hihihi. Taki chichot losu. Jestem tam bardzo szczęśliwa, jak na razie, choć zbliża się czas, kiedy trzeba będzie znaleźć pracę, a mam chorobę zwaną „starość kolan” i nie znam właściwego języka obcego 😦
    W każdym razie gdybyś kiedyś zawitała w tamte strony (piszę „tamte”, bo teraz jestem znów w Pl.), oczywiście zapraszam :-)))
    emma_b
    2018/11/22 19:06:51
    aaa, w Dolnej Saksonii…zmylił mnie tłumaczony przez Ciebie Prevert, którego również bardzo lubię. jeśli rozglądasz się za pracą, to pewnie całkiem młoda jeszcze jesteś. nie szastaj tak zaproszeniami, przecież znamy się parę godzin:) nie mniej bardzo dziękuję:)
    e.urlik
    2018/12/07 18:44:39
    Emmo, przepraszam, dopiero teraz odpisuję, bo mi się twój komentarz gdzieś schował. Pracy nie potrzebuję, tylko kasy. Mam plan małego napadu na bank, ale póki co, to muszę trochę dorobić, żeby choć na jedzenie skromne wystarczyło, no i na piwo dla Pana i Władcy, hihihi. Co do długości znajomości: zanim się zjawisz, to będziemy się już znać co najmniej kilka … lat? A z poetów, to najbardziej Szymborską, potem Prevert’a, Gałczyńskiego i Młynarskiego. Cała czwórka stąpała mocno po ziemi :-))) Całuski

    Polubienie

Dodaj odpowiedź do whengirltravels Anuluj pisanie odpowiedzi