Pamiętnik Q – lata szkolne

3 maja 2014

Już wam mówiłem, że mam problem z innymi psami. Albo one ze mną? W każdym razie kilka dni temu zapakowałem moich ludzi do samochodu i pojechaliśmy do pana Mirosława, który najpierw myślał, że jestem straszny killer, ale potem, jak mnie lepiej poznał, to wpuścił mnie do swoich psów, chociaż najpierw szczekałem na te psy, a one na mnie!

Jak już wszedłem za ogrodzenie, to okazało się, że to są dziewczyny! I są strasznie miłe i chcą, żebym się z nimi bawił!

Byłem strasznie onieśmielony i bałem się ruszyć! Stałem tam jak pacan, a one podbiegały do mnie i machały swoimi ślicznymi ogonkami. Było extra!

Naprawdę chciałem zwiać, ale po pierwsze nie miałem dokąd, a po drugie nie mogłem nikomu pokazać, że jestem taki mało towarzyski, nieuczesany i zdziczały i w ogóle…

Więc w końcu się trochę wyluzowałem i przynajmniej poszedłem trochę obwąchać okolicę, żeby nie wypaść na kompletnego gbura. 

No i w końcu troszkę się bawiłem. Nie wiem dokładnie jak to się robi, ale przynajmniej nie miałem ochoty na nikogo szczekać, ani nikogo atakować. Było bardzo miło, a Ewa obiecała, że jeszcze tam pojedziemy. No pewnie! Musimy jechać! Nawet nie zdążyłem poznać imion tych ślicznotek! One mieszkają w Centrum Pracy z Psem „Songo”. A ten pies, z którym pracowali to jestem ja!

Pod Spodem: Musimy tam jechać, koniecznie. Znowu zaatakowałem psa, ale to była jego wina, słowo. Nic mu nie zrobiłem, był tylko ośliniony, ale potrzebuję tego treningu, poważnie.

Dodaj komentarz