12 czerwca 2018
Dziś będzie o ogrodzie, który rozwala się przy zachodniej stronie domu. Różnica między dwoma częściami, czyli tej od ulicy i zadnią polega głównie na tym, że w zadniej niewiele da się zrobić. Rośliny tam stare i dobrze wyrośnięte (i wrośnięte) i można jedynie kosić trawę, o ile nie pada.

Zwykle trawa jest tak nasiąknięta wodą, że kosiarka działa jak wypluwacz (cokolwiek to jest, ale tak właśnie działa). Wszystkie krzewy są kolczaste (oprócz jednej różowej hortensji), natomiast drzewa są absolutnie pozbawione kolców! Takie cuda się tu dzieją! Po lewej widać orzech włoski, po prawej te wielkie, to są Wielkie Drzewa, a kiedy spojrzycie na godzinę pierwszą (na zdjęciu, kiedy spojrzy się na nie tak, jak na cyferblat zegara) to zobaczycie prawdziwe drzewo pigwowe! Nie mogłam uwierzyć, kiedy w zeszłym roku zobaczyłam żółte owoce, przypominające kształtem jabłuszka. Upiekłam z nich dwa ciasta crumbles, ale to już inna historia.

Takich zakątków jest w ogrodzie wiele. Roślina, która oplata wysoki krzew to odmiana chmielu, która nie ma szyszek, za to jest obrzydliwa w dotyku i rozrasta się jak zaraza. Walczymy z nią już drugi rok, ale nie można się jej pozbyć bez napalmu, albo armii chmielożernych stworzeń.
Z okna po zachodniej stronie domu widać to:

Z góry wygląda to lepiej, bo brudna woda i uschniete liście (w wodzie!) nie rzucają się w oczy. W sadzawce mieszkają czerwone i żółte rybki. Małe biedactwa przeżyły zimę, mimo że nikt ich nie karmił, były pozostawione same sobie, ale mam wrażenie że teraz jest ich dużo więcej niż jesienią. Skoro się rozmnożyły, to znaczy, że nie jest im bardzo źle.
Sadzawka powinna być czyszczona przez naszego sąsiada, który odziedziczył ten obowiązek po swoim ojcu, wraz z domem i wielkim ogrodem. Sadzawka jest akwenem granicznym i choć w całości leży po naszej stronie ogrodu, to Paul (poprzedni właściciel) zapewnia nas, że nie musimy się tym przejmować. Ale jak się nie przejmować biednymi stworzeniami, gdy populacja rośnie, a woda coraz brudniejsza?
Czasem wcześnie rano widzę parę dzikich kaczek, które chyba u nas nocują. Niestety Pan Pies płoszy je co rano i obawiam się, że przestaną do nas zaglądać. Mieszka tu też zielona żabka, która przyszła w odwiedziny jesienią. Kiedy zeszłam rano z poddasza, siedziała spokojnie na fotelu, jakby przyszła na poranną herbatkę. Wzięłam ją w złączone dłonie i zostawiłam na brzegu sadzawki.

To nie była ta żaba, tamta była malutka i zielona. Ale ta też u nas mieszka wśród wielkich liści. Znalazłam ją przez przypadek, taka była zamaskowana. Czasem ją odwiedzam z Panem Psem.
babciabezmohera
2018/06/12 19:14:54
Mieszkasz w prawdziwym Raju!!! jakżeż tam jest pięknie! 🙂
annazadroza
2018/06/14 18:49:47
A pocałowałaś tę zieloną żabkę zanim ją zwróciłaś naturze?
e.urlik
2018/06/18 19:40:49
BBM, w prawdziwym, to przesada, ale ślicznie tu i tak za bardzo nie ma się czym stresować, oprócz braku kasy. Ale tyle jeszcze do obejrzenia! Całuski
e.urlik
2018/06/18 19:43:53
Aniu, nigdy w życiu, żadnego całowania! A co będzie, kiedy jakiś książę z tej żaby się zrobi? I co, następny do opierania i żeby mu gotować? Nie kochana, jeden książę mi wystarczy :-)))
annazadroza
2018/06/19 21:29:04
Ewciu, źle kombinujesz;) Jakby się taki książę z żaby zrobił, to miałby mnóstwo służby i nic nie musiałabyś robić, nawet Pan i Władca by się na lokaja i pokojówkę załapał. no nie, pokojówkę pogonić;)
e.urlik
2018/06/22 13:32:34
Jasne, bo ja dam się nabrać na służbę itd. Nie ufam żadnym księciom, najpierw niech pokaże służbę, a potem pogadamy o karesach. A co do pokojówek, to po pierwsze Pan i Władca już ma (mnie) i masz rację: inne pogonić 😉
PolubieniePolubienie