Biedronki – reaktywacja

20 stycznia 2019

Zwykle w listopadzie, kiedy zdarza się ciepły, słoneczny dzień, z odległych krain, łąk, lasów, zagajników, pól, ogrodów i pobliskich krzaczków, na  mój ganek zlatują się biedronki (nie wiedzieć czemu zwykle jest to niedziela). Są różnej maści, choć wszystkie w odcieniach czerwieni lub pomarańczu, różnej ilości kropek i różnych rozmiarów. Wszystkie one – a jest ich zwykle kilkaset – starają się za wszelką cenę dostać do domu, żeby spokojnie spędzić w nim zimę. Wielu się to udaje, bo nie zamknęłam dla nich granicy ogród / dom i wciśnięte w różne zakamarki zasypiają cichutko. Po kilku miesiącach, nie wiedzieć czemu, przychodzi taki dzień, kiedy ci wszyscy moi goście i gościówy zaczynają wychodzić ze swoich kryjówek i zwiedzać dom. Zwykle są tolerowane, wiele z nich niestety ginie pod naszymi stopami, kiedy nieopatrznie znajdą się na podłodze, kilka zjada pies, zdarzają się też eksmisje do ogrodu, pod krzaczki lawendy, kiedy znajduję je w lodówce lub wręcz w jedzeniu. Te, które bezpiecznie dożywają do otwarcia okien, kiedy jest już ciepło, mogą iść tam, gdzie zwykle biedronki spędzają wiosnę i lato. I tak jest co roku i muszę przyznać, że bardzo mi odpowiada bycie częścią odwiecznego cyklu. Ale najważniejsze jest to, że zwykle reaktywacja biedronek zwiastuje przedwiośnie… I tego się trzymam. Póki co śnieg zniknął i Białe Tyłki odzyskały dostęp do oziminy sąsiada (zdjęcie z okna łazienki):

My Bambies in winter

A jakiś czas później zaczął padać śnieg… (widok z teg samego okna).

Snow is falling

Wiem, że wiosna blisko. Biedronki mi powiedziały.

Jedna myśl na temat “Biedronki – reaktywacja

  1. ervisha
    2019/01/20 11:37:20
    Sarenki… na żywo widziałam chyba raz i to przelotem jak przebiegła po ląkach 🙂
    e.urlik
    2019/01/20 12:09:35
    Ervisha, a u mnie są prawie codziennie, choć nie zawsze je widać w zaroślach. Ale pewnie już niedługo, bo wiosną zaczną budować nowe domy 😦 Koniec raju, gdzie się biedaki podzieją? Pozdrawiam
    e.urlik
    2019/01/20 12:11:11
    Ervisha, a u mnie są prawie codziennie, choć nie zawsze je widać w zaroślach. Ale pewnie już niedługo, bo wiosną zaczną budować nowe domy 😦 Koniec raju, gdzie się biedaki podzieją? Pozdrawiam
    ervisha
    2019/01/20 12:42:27
    mam nadzieję, że sarenki znajdą nowy dom i nikt ich nie wybije jak to jest teraz w modzie 😦 Przyroda sama w sobie nie jest głupia. Zwierzeta są inteligentne tylko aby człowiek zbytnio nie ingerował, tak bez powodu
    tessa37
    2019/01/20 15:52:03
    Ja wczoraj przebiśniegi sfotografowalam u sąsiadów w ogrodku:) A podobno dopiero teraz tu zima idzie…
    ervisha
    2019/01/20 19:55:29
    Przebiśniegi? Ciekawe czy u nas w ogródku też są xD
    emma_b
    2019/01/20 20:20:46
    Ewo, jesteś niewyobrażalnie tolerancyjna! ja bym taką inwazją biedronek zachwycona nie była. czytałam, że to są biedronki azjatyckie jakoś tam dla człowieka niebezpieczne, ale zapomniałam w czym rzecz.
    e.urlik
    2019/01/20 21:15:52
    Tess, to niesamowite! Tam zwykle wiosna zaczynała sie w końcu lutego. Zimą się nie martw, jak sama nazwa wskazuje mają się przebijać przez śnieg 🙂 A, zrobiłam twoje ciasteczka, rzeczywiście wyrosły okropnie wielkie, dodałam trochę pigwy na każde, pycha, niestety zostały pożarte za szybko. I jaka satysfakcja, że się udały!
    e.urlik
    2019/01/20 21:20:24
    Ervisha, znajdą nowy dom, tylko pewnie gdzieś daleko 😦
    e.urlik
    2019/01/20 21:29:30
    Emmo, choćby były nawet z kosmosu, to dopóki mnie nie gryzą i nie wyżerają mi ciasteczek, to mogą sobie mieszkać, tym bardziej ze przecież pójdą sobie wiosną. Nie wiem w czym są niebezpieczne, może to przeciwnicy imigrantów tak mówią, hihihi. A poza tym na pewno kilka polskich biedronek też u mnie zimuje.
    babciabezmohera
    2019/01/20 22:19:34
    Oby Twoje słowa były prorocze! Tęsknię za wiosną!
    kokoszanel
    2019/01/20 23:36:29
    Ja juz jakby wiosne przeczuwam… oby szybko, bo ciemnosc zimowa za oknem „pobudza” mnie jedynie do spania!
    Sliczne zwierzatka hodujesz :))
    kolewoczy
    2019/01/20 23:47:10
    Sprawdź, czy to te nasze biedronki „boze krówki”, czy te inwazyjne, o których tyle pisano, że zagrażają naszym rodzimym i w ogóle sa strasznie ekspansywne i gryzą!
    e.urlik
    2019/01/21 14:17:18
    BBM kochana, miśki brunatne też już nie chcą spać, więc to już chyba lada dzień, albo tydzień 😉 Mam jeszcze jeden dowód, ale przedstawię go w najbliższym czasie. Życzę ci ciepełka.
    e.urlik
    2019/01/21 14:21:39
    Kolewoczy, pewnie i jedne i drugie przygarniam, nie pytam skąd są, przyszły przezimować i tyle… Nasze też gryzą, przecież musza jakoś te mszyce pożerać. Najważniejsze, że mi słodyczy nie wyjadają, bo musiałabym z nimi poważnie porozmawiać ;-)))
    kolewoczy
    2019/01/21 14:27:19
    Pisałam na podstawie doniesień biologów, a nie własnych obserwacji 😉 Inwazyjne biedronki zagrażają populacji biedronek rodzimych, to fakt. Nic więcej. Jeszcze nigdy nasze polskie siedmiokropki mnie nie ugryzły.
    tessa37
    2019/01/21 14:36:05
    To sie ciesze bardzo, ze wyrosly i smakowaly:)
    Tu sniegu nadal ni widu, ni slychu, jest tylko szron rano i zamarzniete kaluze. Ale mrozno jest i slonecznie, ja sie czuje przy takiej pogodzie super, choc w zeszlym tygodniu zmiane pogody okupilam migrena.
    A co do biedronek, to te „nie nasze” gryza podobno, ja je wszystkie eksmituje na zewnatrz, ze wzgledu na koty, ktore sie nimi chetnie bawia;)
    Jak zleci styczen, to potem krotki luty, a w marcu tu juz czesto wiosna gosci:)
    e.urlik
    2019/01/21 15:07:08
    Basiu, u ciebie przecież już ogród ożył, to pewnie wiosna już za rogiem. Ale zauważ jaki dzień już długi! Jak ptaki zaczęły się drzeć w zaroślach! Moje sikory, odpasione i wesołe, wyglądają jakby już zaczynały pakować walizeczki 🙂
    e.urlik
    2019/01/22 17:02:28
    Kolewoczy, to nasze mają 7 kropek? Tak nieparzyście? Ale mnie zaskoczyłaś, teraz zacznę liczyć, hihihi. A biedronkowe wiadomości są takie, że dzisiaj już znowu wiele się gdzieś schowało, ale rano było – 15 stopni, więc trudno się dziwić, sama bym nie wyłaziła z łóżeczka.
    e.urlik
    2019/01/22 17:04:44
    Wiem, taka pogoda jest najlepsza dla zdrowia, o ile nie trzeba siedzeć na zimnie, brrr. To ty też masz migreny, biedulko? Ja ostatnio jakby mniej, ale jeszcze niedawno miewałam nawet takie 7-dniowe :-(((
    annazadroza
    2019/01/22 18:16:23
    Jak u Ciebie ładnie się zrobiło, wiosennie – biedronkowo – zwierzątkowo 😉 Nawet o słodkościach było:) W tej kwestii powiem, że muffinki ostatnio upiekłam i były pyszne. Dawno ich nie robiłam bo byłam na etapie drożdżowego. Ewciu, to jest bardzo proste, tyle samo mokrego co suchego plus dodatki i gotowe. Zawsze wychodzą.
    e.urlik
    2019/01/22 18:54:13
    Aniu, jak się cieszę, że jesteś. Właśnie wysłałam ci liścik. Proszę o tłumaczenie: co to znaczy tyle samo mokrego co suchego plus dodatki? Dawaj przepis, a nie takie niezrozumiałe rzeczy… Muffinki robiłam kiedyś, ale miały wkładkę. Nazywa się zakalec. A może ja mam piece do niczego? Tak, to na pewno piece. Ściskam i wracam pod kocyk, bo zimno, brrr.
    annazadroza
    2019/01/25 15:55:14
    Suche to mąka, ziarna, wiórki np. kokosowe, płatki owsiane – co tylko chcesz. Mokre to może być mleko, maślanka, sok, rozpuszczona margaryna/masło/olej , jakiś płyn i jajko roztrzepane. Co tylko Ci przyjdzie do głowy. Dodatki to proszek do pieczenia/soda i np. cukier waniliowy, zapach jakiś, cynamon, czy kardamon, imbir – co lubisz.Warunek – tyle samo mokrego i suchego. Odkąd mi to powiedziała koleżanka koleżanki – nie było sytuacji, żeby nie wyszły. A przedtem się bałam spróbować. Mokre wlewam do suchych składników, mieszam widelcem, jak za rzadkie dodaję trochę mąki, jak odwrotnie – jakiegoś płynu dolewam, nawet wody. no więc mieszam wszystko łącznie z dodatkami i wkładam do foremek muffinkowych. Mam silikonowe, żadnych papierków nie używam, nie natłuszczam. Piekę w temp. 170 st. ok 25 min i sprawdzam patyczkiem, kiedy się już zrumienią. Jak za blade to jeszcze trochę. Ewciu, wszystko na oko. Ale wiesz co? Na blogu podam przepis dokładny, bo mam jeden na kartce, taki sprawdzony. Buziaki.
    ervisha
    2019/01/25 19:07:59
    Oby były szczesliwe – to najważniejsze… i bezpieczne :*
    kolewoczy
    2019/01/25 20:43:39
    a myślisz, że co oznacza słowo „septempunctata” w łacińskiej nazwie? siedmiokropka przecież – o siedmiu kropkach pisało już w czytankach w elementarzu
    e.urlik
    2019/01/25 21:54:00
    Ania, dzięki, nigdy bym na to nie wpadła. Na pewno wypróbuję, bo TERAZ wydaje się to prostsze i dam znać o wynikach. Może nawet na starość spodoba mi się pieczenie, choć boję się o rozmiar tyłka, hihihi.
    e.urlik
    2019/01/25 21:58:10
    Ervisha, dzięki że podzielasz moje zapatrywania 🙂
    e.urlik
    2019/01/25 22:07:41
    W elementarzu pisało? To ja wtedy jeszcze nie umiałam czytać 😦 Ale teraz już będę wiedzieć 🙂
    ervisha
    2019/01/26 10:10:57
    :*
    merypodrozniczka17
    2019/01/28 22:05:07
    Styczeń szybciutko minął, więc jeszcze dwa miesiące i powitamy wiosnę. My już odwykliśmy od mroźnych zim, a wystarczy sobie przypomnieć lata 70. i 20. stopniowe mrozy. Teraz przy – 4 *C już się trzęsiemy 😉
    Oby do wiosny 🙂
    e.urlik
    2019/01/29 14:22:38
    Mery, im jestem starsza, tym bardziej lubię zimę. Może się to kiedyś odmieni, ale na razie jest cudnie i wcale nie tęsknię za wiosną, a już na pewno nie za latem 😦 Przez wiele lat mieszkałam w Kanadzie i polska zima zupełnie mi nie imponuje, hihihi. Tam to były zimy! Pozdrawiam ciepło.

    Polubienie

Dodaj komentarz