Dziewczyna kupuje kałacha

25 sierpnia 2014

Postanowiłam kupić coś do obrony. Do samoobrony właściwie, bo kiedy zostaję sama, to trochę mi straszno na tym odludziu. Najbardziej chciałam jakieś małe pole minowe, do tego AK-47, noktowizor i może dwie sztuki Uzi, tak do torebki. Niestety państwo nie daje w tym zakresie dużego wyboru, ale w granicach prawa coś tam można zdobyć. 

Pan (młody) w sklepie spojrzał na mnie z lekką pogardą, ale dzielnie stawił czoła wyzwaniu: zaproponował… pojemniczek z gazem, ślicznie zapakowany w złoty przedmiocik udający szminkę. A obok leżały paralizatory (takie na odległość też), pistolety hukowe i gazowe, jednym słowem coś, co wygląda jak PRAWDZIWA broń.

– Może lepszy byłby taki pistolet gazowy? – zasugerowałam panu sprzedawcy nieśmiało, bo na broni to ja się akurat znam, ale się nie przyznaję. – Taki to robi wrażenie…

– O, taki pistolet to raczej doradzałbym komuś, kto pracuje w ochronie, bo oni powinni robić wrażenie. Zresztą, przecież chyba nie chodzi pani o to, żeby robić wrażenie, tylko żeby się obronić.

Aha, jasne. Wielki facet z ochrony musi robić wrażenie, bo inaczej biedaka mógłby ktoś przestraszyć. A niezbyt drobna wprawdzie, ale w końcu baba nie musi robić wrażenia na włamywaczu, skąd. Ona weźmie szmineczkę w trzęsące się ze strachu rączki, podejdzie bliziutko do bandyty, poprosi żeby chwilkę postał nieruchomo i psiknie mu w nosek gazem, o ile uda jej się wymierzyć w panice. Kurwa, panowie, no naprawdę szacun…

Póki co, to mam na szczęście takiego:

Quattro and me

 Pozdrawiam dzielnego pana ze sklepu z bronią.

7 myśli na temat “Dziewczyna kupuje kałacha

  1. Ania, znalazłaś! Jak ja się cieszę, kiedy odnajdujemy się w nowych miejscach:-) Q będzie przytulany, jak tylko się obudzi, ale całusków dziś nie dostanie, bo mu strasznie wali z brody :-)))

    Polubienie

Dodaj odpowiedź do whengirltravels Anuluj pisanie odpowiedzi