13 styczeń 2014
Zacząłem nowe życie, więc postanowiłem wam o nim opowiedzieć. Mieszkam tu od pięciu dni i chyba już tu zostanę. Moi ludzie mnie lubią i ja ich też, chociaż czasem są wredni – nie pozwolili wylegiwać się na kanapie, ale dobra, co tam, moje posłanie jest mięciutkie, dywany są mięciutkie, a podłoga ciepła, więc może być. Poza tym trochę za mało głaszczą – te kilka godzin dziennie, co to jest? I jedzenia za mało. Z jednej strony narzekają, że jestem taki chudy, a z drugiej dają żarcie tylko 4 razy dziennie… A, i jeszcze są strasznie marudni. Że za mało piję, że martwią się moją wyliniałą sierścią, że się nie uśmiecham jak inne psy… Ale poza tym są mili.
Dali mi nowe imię, więc teraz nazywam się Iwan „Quattro” U…k, jak jakiś bokser, albo nie przymierzając gangsta. Ale Quattro nawet mi się podoba, więc idę do nich, kiedy mnie tak nazywają. Nie muszę iść daleko – najczęściej jestem tuż obok. Najwięcej czasu spędzam z Ewą w kuchni – ona ciągle coś tam robi, ale niestety rzadko jest to jedzenie, więc muszę pilnować kiedy akurat je przyrządza. Nauczyłem się robić takie coś z oczami, że kiedy na nich patrzę i oni na mnie popatrzą, to zaraz wymiękają i wtedy mam zagwarantowane głaskanie i często jakiś kąsek.

Tu wyglądam przez okno do ogrodu. Ogród jest fajny, ale jeszcze niechętnie wychodzę tam sam. A co jeśli się zgubię?
To tyle na dzisiaj. Pozdrawiam was – Iwan „Quattro” U…k