I rym cym cym, i tra la la, czyli lucky me

Trzy dni temu był wtorek, wstałam, wypiłam herbatkę, pomyślałam sobie, że kiedy wrócę ze spaceru z Panem Psem to ogarnę chałupę, może trochę poprasuję, pojadę nadać Bardzo Ważne Dokumenty do firmy kurierskiej, napiję się kawci…

Wróciłam do domu pięć godzin później ze złamaną w kolanie nogą, telepiąc się z zimna i emocji, z zespołem stresu pourazowego i totalnie bezradna. Było mniej więcej tak: na spacerki chodzimy czasem z prześlicznym owczarkiem niemieckim o imieniu (nomen omen) Taran, oraz z jego panem, rzecz jasna. Taran dopiero wyrasta ze szczenięctwa, jest najszybszym psem tej rasy na świecie i zostałby uznanym mistrzem świata, gdyby patrzył, dokąd pędzi. W każdym razie w swoim szaleństwie, prawdopodobnie skręcając o 90 stopni walnął mnie swoim tyłkiem w lewe kolano. Dalej nie pamiętam, ale po chwili usłyszałam własny wrzask. Wrzask był przepiękny, czysty i wypełniony po brzegi bólem (poetycko, nie?), a słychać go było zapewne w Opolu. Kiedy już przestałam trochę wrzeszczeć, pan Tarana zadzwonił po pogotowie, przyjechali po ok. dwudziestu minutach, wcześniej zjawił się Pan i Władca, zabrał do domu Pana Psa, który leżał przy mnie i pilnował, a wszystko to działo się na ulicy, vis a vis mojego domu, dziękuję przejeżdżającym wówczas kierowcom o absolutny brak zainteresowania.

Miałam szczęście, bo tego dnia SOR nie był zbyt oblegany, pomogły też koneksje progenitury, tak więc około czternastej byłam w domu zdiagnozowana, z nogą w ortezie, zaopatrzona w kule i życzenia dobrego zdrowia, głodna niewyobrażalnie i przerażona bólem, który czułam. W nocy udałam się przepisowo do toalety z nieszczęsnymi kulami i cóż… straciłam równowagę i stłukłam sobie plecy oraz urządzenie zwane kością ogonową, ale noga ocalała.

Od dziś mam super-sportowy wózek, na którym śmigam po całym domu (na razie tylko na parterze, a córeczka dzwoni do mnie co kilka godzin z pretensjami, że nie mogę używać wózka, bo już nigdy się z niego nie podniosę, będę miała dystrofię i skończę jako kaleka, albo jeszcze gorzej, ale to już nie będzie jej sprawa. Jasne, powinnam skakać z kulami, rozbijać sobie łeb i łamać dodatkowe części ciała i jeszcze nie zdążać do toalety, bo wózek to dla mnie śmierć i hańba dla rodziny… A tak chciałam czerpać radość ze wszyskiego, nawet ze złamanej nogi… Poza tym Pan Pies nie chce chodzić na spacery, tylko leży i mnie pilnuje, kochany Quattro. A Pan i Władca nawet odkurzał i gotował… Życie jest cudne. Pozdrawiam wszystkich.

82 myśli na temat “I rym cym cym, i tra la la, czyli lucky me

  1. No co tam na froncie noznym? Kiedy sie zameldujesz ze sprawozdaniem porehabilitacyjnym? Cisza na laczach….
    Ale co ja cie popedzam, Sama tez nie pisze :))))))))
    Sloneczne usciski sle!!!!!!

    Polubienie

      1. Basiu, jest trochę lepsza, niż myślałam (sytuacja), dziś zaczynam ćwiczenia, na razie nic tylko booooli 😦 Kiedy w końcu wrócę do Krainy Deszczowców? Przytulaski i wszystkiego najlepszego

        Polubienie

      1. Bardzo mi miło :). Dziękuję, za miłe słowa u mnie. Nie martw się kochana od roku się lecze właśnie na depresję i jest lepiej.
        Grudzień to dla mnie zawsze ciężki czas(o czym możesz poczytać na moim blogu :)) , i ciężko się wraca na dobre tory. Od trzech dni biorę też inne leki, poprzednie odstawialam właśnie. U specjalisty byłam przeszło tydzień temu 😘. Dziękuję Ci jeszcze raz.

        Polubienie

  2. Ewcia! No i jak na froncie? A w ogóle – to czemu nie ma nowego wpisu? Masz przecież czas, więc bardzo Cię proszę, nie masz wytłumaczenia i pisz! Niech Cię Ciepłe z Puchatym wspomaga w leczeniu. Powinnyśmy założyć Klub Ciepłego Z Puchatym, coby się rozprzestrzeniało i wyparło różne takie… paskudztwa… Buziaki 🙂

    Polubienie

  3. Ty moze te deskorolke sobie daruj, co???
    Popieram wozek i kule, musisz sie jakos poruszac, szkoda tylko, ze to tak bolalo 😦
    Nie pisalam wczesniej wyrazow wspolczucia, jakos mi nie po drodze do laptoka bylo. A na tablecie sie po prostu nie da!
    Za to dzisiaj odrabiam zaleglosci, bo sobie biureczko odgruzowalam i paluszki mi po klawiaturze zapieprzaja tak, ze moglabym ksiazke napisac :)))
    W KD zimno i mokro, nie spiesz sie, chwasty poczekaja na ciebie, ne uciekna :)))
    Buziaczki wiosenne posylam :**

    Polubienie

      1. Rewelacja! Dziękuję! Zamiast bakłażana dam cukinię, Mniam 🙂 Chciałabym jeszcze spróbować twoich tacos z kalafiorem, ale teraz nie mam siły… jak noga przestanie boleć. Pozdrawiam

        Polubienie

  4. Aaaa, na 3 dni czlowiek sie offlajnuje i prosze bardzo, takie buty…
    To teraz tylko Netflix, ksiazki i Pan i Wladca moga uratowac sytuacje;) I oczywiscie niezawodny, pilnujacy Pan Pies.
    Odpoczywaj ile sie da inie przesadzaj z aktywnosciami (jestem przekonana, ze to wrzechswiat tak zadzialal, zebys spowolnila, mogl tylko, skubany, inna metode wybrac;)
    Przytulam, dmucham i pozdrawiam:)

    Polubienie

    1. Tess, cokolwiek zadziałało, to jest wredne i podstępne, bo odsunęło ode mnie realizację planów, z wyjazdem do KD włącznie. Więc proszę nie offlajnuj się na tak długo, bo sama widzisz co się dzieje 😦 Dzięki za przytulanie itd i całuski dla was.

      Polubienie

      1. A do kiedy jestes unieruchomiona, juz wiadomo? Na razie, to tu leje i pizga zuem, wiec duzo nie tracisz, byle do wiosny;) Ogladalas juz The Sinner, jak nie, to polecam, ja teraz sie wezme za ksiazki niemieckiej autorki, w oparciu o jedna z nich (ksiazke, nie autorke;) powstal ten serial, przede mna jeszcze 2. sezon.

        Polubienie

      2. Tak, w pierwszym sezonie. Kazdy sezon (bo 3.juz produkuja) jest zamknieta historia, laczy je postac policjanta, ktora gra (swietnie) Bill Pullman.

        Polubienie

  5. Jednak sprzątałaś?!!! Nie powiem jakie słowa pierwsze mi się nasunęły… Ja Ciebie bardzo proszę cobyś pod uwagę wzięła, że lepiej Ci będzie na przyszłość bez żadnych komplikacji zdrowotnych, więc oszczędzaj się choć trochę. Chcesz po KD na wózku jeździć? Quatrro nie będzie przecież wózka ciągnął, bo go łapki bolą. Oj, Ewcia 😉

    Polubione przez 1 osoba

    1. Aniu, domyślam się tych słów… Już się oszczędzam, juz cię słucham. Trochę mnie nosi, bo mi psyche lekko siadła i nie wiem, jak sobie poradzić ze sobą. Jakoś wydaje mi się, że nigdy nie będzie lepiej. Dziękuję ci za troskę, kochana jesteś.

      Polubione przez 1 osoba

      1. Będzie lepiej, będzie bardzo dobrze, wykorzystaj czas dla siebie, czytaj, pisz, rozmyślaj – kończę, bom zdechła i przeziębiona, katar mi oczy zalewa. Buziaki 🙂

        Polubienie

      2. Gdzie do łózia! Łykam paskudztwa, bo muszę być na chodzie. Zahamowałam diabelstwo, dziś u małej, jutro usg, pojutrze znów u małej. W żłobku szaleje zapalenie oskrzeli, a ona po szczepieniu. W grupie tylko 3 dzieci jeszcze nie choruje. Synowa dała mi „Neosine forte” .

        Polubienie

      3. Jakoś utłukłam paskudztwo zajzajerem o nazwie Tabcin. Sięgam po to bardzo rzadko i tylko w ostateczności. Jak Twoja nóżka? Lepiej trochę? Mniej boli? Ciepłe z Puchatym na te bolenia!

        Polubienie

  6. Siła złego na biednego! Mogę pomasować, żeby szybciej doszło do zdrowia? Przytulam, głaski podsyłam i w ogóle wszystko to, co w tej sytuacji przydać się może!
    Dziś jest Dzień całowania złotowłosych, ale jeśli nawet Twój rodzony kolor jest inny , to i tak Cię całuję! :)))

    Polubione przez 1 osoba

    1. Matyldo kochana, wszystko po troszeczku pomaga, a najważniejsze, że podnosi na duchu. Całuski odebrałam, buzia zadowolona, a ja też przesyłam dla ciebie. A złotowłosa byłam w wieku 3 miesięcy, a potem coś poszło nie tak… 😉 Kochana jesteś!

      Polubienie

  7. Ewcia! Chciałaś, żeby PiW wziął się za prace domowe i Ci ulżył? Może za bardzo chciałaś 😉 Ewunia, słuchaj mądrzejszych ode mnie w kwestii leczenia i rehabilitacji, stosuj się, żeby szybko się zrosło i nie było komplikacji. I napisz do mnie, żeby odreagować. Ciepłe z Puchatym posyłam, żeby Cię otuliło, ukoiło i przyspieszyło gojenie, lecz co ja tam mogę, z Panną jeszcze nikt nie wygrał 🙂 Ale i tak Cię przytulam 🙂

    Polubione przez 1 osoba

    1. Aniu kochana, nie jest najgorzej, jeśli nic się nie stanie i los zostawi mnie już w spokoju, to sytuacja jest opanowana. Jak to „i tak cię przytulam”??? Byłam grzeczna, a ty tak okrutnie 😦 A PiW za jakieś pół roku będzie najlepszym panem domu na świecie. Dziękuję za Ciepłe z Puchatym, tego nigdy za wiele, zwłaszcza, że muszę spać tylko na plecach i mam tego dość!
      Aniu, napiszę, ale jutro będziemy od rana gotować, a ja jestem teraz strasznie powolna. Przytulam bardzo

      Polubione przez 1 osoba

  8. O kurcze, to cie niezle staranowal ten Taran!
    Lacze sie w bólu tej kosci ogonowej, bo zdaje sobie sprawe, ze boli wiecej niz to kolano… zdrowiej wiec na prochach badz bez, ale z prochami nieco latwiej.
    Z tym wózkiem to jest tak, ze w szpitalu tez nienawidzimy, albo lez z noga w górze, coby nie puchla, albo bierz kule i idz. Dlugo nie pochodzisz, ale przynajmniej kilka miesni w raminach ci sie wyrobi, szanowny pacjencie. A czerwonych plam na oczach dostajemy, gdy delikwent godzinami siedzi na tym wózku w budce dla palaczy na koncu parkingu, noga coraz grubsza, przykatulka sie po jakims czasie do lózka i pierwsze co robi, to dyngdong, bo… noga boli!
    Tak wiec rozumiesz wsciek córki 😉 musi miec dziewczyna jakiej asocjacje ze szpitalnymi wózkami.

    Polubione przez 1 osoba

    1. Kochana Lucy, ja to wszystko wiem o tych kulach i wózkach, ale po pierwsze bardzo się boję kolejnego upadku (masz rację, ogon boli jak diabli), a po drógie na wóżku to ja jestem sexy hexi i mogę wszystko zrobić i nie ma mowy o siedzeniu godzinami. To jedyny sposób, żebym nie leżała bezczynnie, tylko się ruszała na maxa. Wstawałam i siadałam dziś z pięćdziesiąt razy, mogłam sobie zrobić herbatkę, a nawet (nie mów nikomu!) posprzątać kuchnię i łazienkę wraz z przedpokojem! Zajęło mi to dwie godziny, ale jaka satysfakcja! Noga nie jest spuchnięta, bo czasem mam ją w górze, smaruję, ćwiczę i jestem dla niej dobra, a prochy tylko na noc, żeby spać spokojniej. To co, mogę sobie ten wózek zostawić na razie? Poczucie bezpieczeństwa – bezcenne. Twoja grzeczna pacjentka, hihihi.
      A córka jest wielką szefową na pewnym oddziale w prywatnym szpitalu i kiedy jej się nie słucha, to lepiej uciekać za granicę 😉 Całuski

      Polubienie

      1. Aaa widzisz, jednak te asocjacje 👍
        Znaczy uzywasz wozka… pasywnie? Aktywnie inaczej. Jak taka deske na kółkach w ogródku. Tez fajnie. To sobie jeździj na zdrowie, i nuc nie zdradzę z powierzonego ☝️

        Polubienie

  9. Biedna Ty, biedna noga, biedny PanPies, który z pewnością bardzo się zdenerwował..
    a tytuł rzeczywiście optymistyczny – czyli że co? idziemy przez życie w poskokach ?
    ściskam con amore 💕

    Polubione przez 1 osoba

    1. w podskokach, bo żyje się raz!!!! Wiedziałam! Wiedziałam, że od razu skojarzysz! Magdissima, jesteś wielka! Ja ciebie też con amore i tradycyjnie już con il cuore
      con più donne sempre meno suore, con la crema da barba alla menta!
      Zdrowiejcie!

      Polubienie

      1. nie a propos chociaż w temacie – popatrz jakie to ładne –
        Buongiorno Italia
        buongiorno Maria
        con gli occhi pieni di malinconia
        buongiorno Dio
        lo sai che ci sono anch’io”

        Polubienie

  10. No to żeś Kochana nawywijała;))).
    Co do kul, to też się z nimi nie potrafiłam dogadać.
    Pierwsze dni po skręceniu nogi skikałam za pomocą taboretu, potem to już chodziłam (jak musiałam) po ścianie.
    Szkoda, ze nie wpadłam na pomysł z wózkiem, przemieszczałby się człowiek jak panisko, a od biedy można by sobie i zupy ugotować, bo ja niestety na mojego Pana i Władcę w tym zakresie liczyć nie mogę;)))
    Zdrówka życzę:).

    Polubione przez 1 osoba

    1. Ooooo, Wilma, tak mi przykro i to podwójnie – z powodu skręconej kiedyś nogi i z powodu twojego Pana i Władcy! Mam nadzieję, że miałaś kogoś, kto chociaż herbatę ci zrobił… teraz ciągle myślę o twojej sytuacji… Przytulam serdecznie!

      Polubienie

  11. Optymistyczny tytuł wpisu … a co później? Mam nadzieję, że ten ogonek szybko się zagoi i inne potłuczenia również. Pocieszające jest ocalenie nogi ! Musisz bardzo uważać, korzystaj z wózka i odpoczywaj. Nie pokazuj chęci do żadnej roboty. Jesteś chora więc jesteś na L4 tak ? Na L4 nie można pracować ! Potem zobaczysz kiedy przejść na inny rodzaj podpory 😉 Trzymam kciuki za szybki powrót do zdrowia :*

    Polubione przez 1 osoba

    1. Mery, jesteś kochana i dziękuję za wsparcie 🙂 Posprzątałam trochę, jestem wykąpana i nie śmierdzę, więc wszystko się układa, choć mnie energia czasem roznosi, ale staram się korzystać z twoich porad! Przytulaski wielkie i uważaj na tych swoich wojażach, błagam!

      Polubienie

  12. Rany julek! Dobrze, że Cię szybko poskładali ale faktycznie nie spiesz się do żadnych schodów ani innych tego typu wspinaczek. Przyłączam się do odzewu Fusilli, że kolejność stosowanych wspomagaczy musi być zachowana 🙂 Trzymaj się dzielnie i dzień po dniu niech się dobrze goi! Ściskamy serdecznie 🤗

    Polubione przez 1 osoba

    1. Myszko, dziękuję bardzo, zwłaszcza za ściski grupowe. Z rad dot. lenistwa korzystam, owszem, choć trochę mnie nosi i robię co nieco, ku satysfakcji udręczonego wieloma dodatkowymi obowiązkami Pana i Władcy. I dziękuję za poparcie moich postulatów dot. wózka 🙂 Przytulaski serdeczne i uważacie na siebie bardzo!

      Polubienie

      1. Staramy się jak możemy.. z jednej strony szkoda że zimy u nas brak, ale z drugiej dobrze, że nie ma lodowej warstwy przez którą czasem miewa się podobne efekty do Twoich szlifów 😉 A tak na serio współczuję strasznie mocno, ściskam delikatnie i oby jak najszybciej boleć przestało 🤗

        Polubione przez 1 osoba

      2. Oooo, kochani moi. Dottore powiedział, że powinno przestać boleć po tygodniu, czyli jeszcze 3 dni 😉 I jednak życzę śniegu tyle, żeby na bałwana dla Małego Księcia wystarczyło 🙂

        Polubienie

      3. Przydałoby się, choć tyle 🙂 W górach zaopatrzyliśmy się w takie cuś co ściska śnieżki i można je przenosić bez topienia.. ale coś czuję, że pozostanie robienie tym kulek z piasku. Nad morzem. Latem. Odliczam z Tobą dni do ulgi. W razie W idziemy do doktorka z reklamacją 😉

        Polubione przez 1 osoba

  13. No jako żywo przypomniała mi się historia sprzed nieco ponad dwóch lat. Moja dziewczyna opiekowała się swoją sparaliżowaną po udarze matką. A był to lipiec i kwiaty rosły jak opętanie. Wyszła ci ona zerwać ich parę. Chciała zeskoczyć z pół metrowego murka. Zeskoczyła tyle, że już nie wstała. Potem była operacja i płytka ze śrubami. Pan od składania kości nie mógł uwierzyć, że ona nie uprawia jakiego sportu ekstremalnego. Po zabiegu postawiła sobie pijawki, ponoć to pomaga na opuchliznę i gojenie. Ale to tak na marginesie.
    Trzymaj się podróżująca Ewo. Niech się goi jak na niemowlaku bo przecież świat czeka na Ciebie.
    Niech Ci ekwadorskie słońce, którego przesyłam tonę, pomoże i zagoi rany.

    Polubione przez 1 osoba

      1. Rok po operacji musiała wyciągać płytkę i śruby. Ona dużo czyta na tematy zdrowotne. Wciąż stosuje maści i kremy. Zmiany pogody jednak odczuwa. Teściową początkowo zajął się szwagier, potem nasza córcia dojechała, potem młodszy syn no i wreszcie ja dotarłem. Ciężki czas to był.
        Abrazos

        Polubienie

      2. Nielekko wam było, Ale właśnie tak ti działa: jak się jedno spieprzy, to zaraz seria idzie. A mnie dziś zimno i migrena, wysłane przez ciebie słońce ktoś w większości ukradł po drodze i odwiedzę cię chyba dopiero jutro 😦 Ale przytulam was i też całuski

        Polubione przez 1 osoba

  14. No niech mnie!!!
    Kobieto co Ty wyrabiasz??? Poetycko sacramencko Trzymam kciuki za szybki powrot do formy.
    Bez paniki: na wozku bylam wielokrotnie i ZAWSZE z niego wstalam.
    Trzym sie)))))))

    Polubione przez 1 osoba

    1. Och, Bognna, dziękuję bardzo, mam nadzieję, że za 2-3 tygodnie będę już mogła wejść po schodach, ale to chyba zbyt optymistyczne. A Kraina Deszczowców czeka… I dziękuję za poparcie mojego prawa do wózka :-))) Całuski kochana, trzymaj się w świetnej kondycji!

      Polubienie

    1. Aniu, dziękuję, dziękuję!!! Dr. House powiedział, że za tydzień powinno przestać boleć, a potem to już dam radę 🙂 Fluidy odebrałam, energię też, wystarczyło na jazdę do kuchni i wstawienie do gara coś w stylu zupy miso, bez ryb i wodorostów. Jesteś kochana, jeszcze raz dziękuję xxx

      Polubienie

  15. Ło matko pojedyncza! Ale Ci się porobiło!!!!! Współczuwam i slę tonę Ciepłego z Puchatym, coby boleść odeszła. Wózek jak najbardziej jest pomocny, niech Córcia nie będzie taka wyrywna! Po niedługim czasie przejdziesz na balkonik, a dopiero wtedy kule! Albo odwrotnie – co Ci bedzie pasowało!Powoli, a też „szafuje”, jak mówią mądrzy indianie!
    Trzymaj się dzielnie! I za szybko nie daj się zapedzić do roboty przez Pana i Władcę! ;-)))))))

    Polubione przez 1 osoba

    1. Fuscilko kochana, Ciepłe z Puchatym doszło w wielkich ilościach, będę używać ile wlezie. Jak tylko przestanie boleć, to będę śmigać na deskorolce, hihihi. Trzymam się, między innymi dzięki tobie, a do roboty to się sama zapędzam, żeby Pan i Władca miał czas trzymać mnie za rączkę… żartuję!!! Dzięki za poparcie mojego stanowiska w sprawie wózka 🙂 Kocham panią, pani Fuscilko (nie, nie jestem na prochach, hihihi)

      Polubienie

Dodaj komentarz