18 luty 2014
Zwiałem.
Wracaliśmy z Ewą ze spaceru i jak zwykle pozwoliła mi pobiec bez smyczy od wjazdu na drogę do domu. Wokół są sosny i różne suche zarośla i nie za bardzo lubię tam chodzić, bo mnie drapią po… no wiecie gdzie. Ale tym razem poczułem zapach jakiegoś zwierzęcia, więc poooooognaaaaaałem. Przez las i polanę, potem znowu zarośla i las, słyszałem jak mnie woła, ale nie mogłem przestać biec. Nie powiem wam co jeszcze tam robiłem, ale wróciłem szybko i biegiem, kiedy tylko było to możliwe. Ewa stała wśród traw i powiedziała, że przeze mnie ma zawał. Ale przecież nie było mnie może 5 minut.
O, tam byłem, tam gdzie patrzę:

Wiecie co? Warto było, choć zadrapałem sobie pachwinkę…