Malutka historia

Pewną Panią zaczęła boleć noga. Było to jeszcze jesienią zeszłego roku, Pani Barbara, bo tak ma na imię, znosiła to dzielnie, bo od wielu lat uwięziona w swoim mieszkaniu, nie miała najmniejszej ochoty na wizyty u lekarza, korzystanie z pomocy ludzi i zatruwania życia sobie i innym. Czas mijał, noga bolała już codziennie i puchła, Pani Basia postanowiła wezwać swojego lekarza z przychodni. Pan doktor przyjechał, stan nogi zignorował, przepisał leki przeciwbólowe i sobie poszedł.

Zaczął się nowy rok, niespodziewanie pojawił się wirus, zwany koroną, przychodnie, szpitale i inne placówki medyczne przestawiły się na radzenie sobie z epidemią. O Pani Basi świat medyczny zapomniał, zapewniając jej tylko leki przeciwbólowe i odrobinę się dziwiąc, że nawet te najsilniejsze nie działają poprawnie. Pani Basia zaczęła w końcu wydzwaniać na pogotowie, ale została poinformowana, że nie kwalifikuje się do przyjazdu karetki. Pragnę nadmienić, że jej córka, która zwykle odwiedzała ją regularnie choć raz w miesiącu, w ten najgorszy czas walczyła z poważną chorobą i ze złamaniem nogi, które nie chciało się wyleczyć i nie była w stanie złożyć jej wizyty, ufając jej opiekunce i innym ludziom, przez których była odwiedzana.

Nadszedł dzień, w którym palce lewej stopy Pani Basi zrobiły się czarne. Pan doktor zdalnie wystawił skierowanie do szpitala, ale szpital nie odbierał telefonów, a sytuacja stawała się naprawdę paskudna. W końcu, za pośrednictwem koneksji, znajomości, błagań i innych środków nacisku, Panią Basię zgodził się przyjąć szpital oddalony o 160 km. od jej domu. Był to cud, bo martwica potrzebowała zapewne kilku dni, żeby Panią Basię zabić.

Dziś Basia jest półtora tygodnia po amputacji nogi. Całej. Córce cudem (znów cudem) udało się załatwić dom opieki na miesiąc (na więcej jej nie stać), żeby Pani Basia nie musiała jeszcze wracać do domu, choć właściwie tylko o tym marzy.

Basia to moja Mama. Nie wiem, jak mam jej jutro złożyć spokojnie życzenia, skoro nie mogę się opanować i ryczę jak grecka płaczka. I przytulić nie mogę, bo zakaz odwiedzin. I odwiedzić nie mogę, bo nadal nie chodzę…

51 myśli na temat “Malutka historia

  1. To smutne jak człowiek mało znaczy, jak łatwo spisać go na straty, na cierpienie. Lekarz, pielęgniarka tam szukamy pomocy i jakże często trafiamy na mur obojętności.
    Przytulam cieplutko

    Polubione przez 1 osoba

  2. Współczuję, ale przede wszystkim należy szukać dla Mamy pomocy w rozmaitych ośrodkach medycznych,pomocy rodzinie itp. Zapisać przede wszystkim do dobrej pielęgniarki środowiskowej, by robiła zastrzyki, okłady, sprawdzała stan nogi. Nie znam się, ale Mamie zapewne należy jakaś pomoc, pani z PCK, choćby częściowo płatna, przyniesie obiad, zrobi zakupy. Trzeba dopytać i dotrzeć tam, gdzie trzeba.
    Serdeczności zasyłam

    Polubione przez 1 osoba

    1. Ultra kochana, dziękuję. Szukam, dzwonię, przeklinam… Wszystko jest nienormalne – otwierają baseny i siłownie, a pzychodnie nadal zamknięte. Wszystko nie tak, jak powinno być. Mama jeszcze 10 dni w domu opieki, później do domu. A ja w niczym nie mogę pomóc. Przytulam zaocznie.

      Polubienie

  3. Ewuś, wciąż trzymam kciuki, oby się na coś zdały. Najgorsza jest bezsilność, jak Ci pomóc? Dobre słowa i myśli posyłam, Ciepłe z Puchatym i mnóstwo życzeń najlepszych. Przytulam Cię najserdeczniej 🙂

    Polubienie

  4. Tak mi strasznie przykro… Naprawdę. Nie wiem co napisać bo pod palce ciśnie mi się jedynie ‚niech to szlag’!
    Przytulam więc mocno i posyłam Wam obu dużo sił i mocy. Zdrówka, kochane!

    Polubione przez 1 osoba

  5. To jest straszne. bardzo wspolczuje I Tobie, I Twojej Mamie.
    Czy Ty jestes jedynaczka? Pytam bo mi przyszlo do glowy, ze byc moze jest jeszcze ktos kto moglby pomoc?

    Trzymaj sie dzielnie.
    Przesylam serdeczne pozdrowienia I zyczenia wytrwalosci.

    Polubione przez 1 osoba

    1. Bognna, wcięło mi komentarz, ale znowu bardzo ci dziękuję za współczucie i zainteresowanie.
      Jestem jedynaczką od 18 lat. Jeden z synów brata pomaga, ale niewiele może, obarczony obowiązkami. A finansowo jestem tylko ja…
      Przytulaski dla ciebie.

      Polubienie

    1. Ja się do ciebie przytulam i dziękuję, Gdyby nie epidemia i moja niepełnosprawność, to wszystko mogłoby się skończyć inaczej… Teraz mogę tylko bezsilnie czekać. Buziaczki smutne dla ciebie i dbaj o siebie bardzo!

      Polubienie

  6. Kochana moja!Wyrazy wsparcia, czułości, serdeczności dla Ciebie i Mamy. Mnóstwo dobrych myśli i dobrych życzeń. Słowa są takie malutkie… przesyłam Ci całą moją sympatię i życzę dużo zdrowia- Mamie i Tobie!

    Polubione przez 1 osoba

      1. Nie tylko pozwolę, ale przytulam z całych sił i specjalnie dla Ciebie chucham na piwonie, żeby szybciej rozkwitły- pamiętam, że lubisz! Ściskam z całego serca! 🙂

        Polubione przez 1 osoba

  7. Ewuś, miałam nadzieję, że lepiej będzie. Strasznie mi przykro i przytulam, bo co innego mogę? A Ty cudu dokonałaś załatwiając szpital i resztę. Wszystkie wizyty u lekarzy i zabiegi odwołane, ludzie się nie mogą leczyć jeśli nie mają jedynej słusznej choroby… Niech już Ci się skończą problemy z nogą, żebyś choć Ty wróciła do sprawności i mogła normalnie działać. Moocno ściskam!

    Polubione przez 1 osoba

    1. Anno moja kochana, dziękuję za współczucie, dziękuję za życzenia i za wszystko. Jestem taka zmęczona, że nie chce mi się nawet skarżyć na los. Psyche mi siada, choć zawsze (prawie) byłam optymistką. Ważne, że Mama lepiej (choć bez nogi), ale przynajmniej mniej ją boli. Aneczko, przytulam i dziękuję.

      Polubione przez 1 osoba

  8. O Matulu.. Ewciu, aż mnie wraz z Tobą serce boli. Żadne słowa pociechy nie pomogą, choć ślę ich tysiące. Tu trzeba działać i pomóc Wam obu.. Ale jak? Ty jeszcze nie wydobrzałaś, a tu Mamą trzeba się zająć. Ciężki czas.. wspieram choć słowem i myślą i przytulam z całych sił 🤗

    Polubione przez 1 osoba

    1. Myszko kochana, bardzo ci dziękuję za pocieszenie, muszę to wszystko poukładać i zacząć załatwiać sprawy „na potem”, czyli powrót Mamy do domu. Nie mam pojęcia jak się za to zabrać, gdzie dzwonić, o co prosić… Stres mnie zabija, szczerze mówiąc. Ja też cię przytulam i dbajcie o siebie. Całuski dla MK.

      Polubienie

  9. Strasznie cieżko to czytać i smutno się robi ja sercu. Spadło na Ciebie na Twoją mamę moc nieszczęść. Dobrze, że w tym okrutnym momencie znalazłaś się w kraju i mogłaś jakoś pomoc i wręcz uratować mamę. Na temat wirusa pisać mi się nawet nie chce, bo coraz bardziej wierze, że chodzi tu bardziej o chaos i nic poza tym.
    Przykro mi bardzo. Słów brak. Trzymam kciuki za Ciebie i mamę.
    Serdecznie pozdrawiam.

    Polubione przez 1 osoba

    1. Marku, dziękuję. dobrze, że Mama jest pogodzona z tym, co się stało. I teraz nie jest tak bardzo źle. Ale co ja zrobię, kiedy będzie trzeba ją zabrać z domu opieki?
      Dziękuję za trzymanie kciuków, I za dobre słowa. I przytulam. Wiem, że u was sytuacja teraz nie jest „zdrowa”, więc dbajcie o siebie bardzo. I o ptactwo też

      Polubione przez 1 osoba

      1. Ewa, dajemy sobie radę. Ptactwo póki co tez bez problemów. U nas maja redukować obostrzenia. Może jeszcze uda się wyjazd do kraju.
        Nie wiem ile człowiek może unieść przeciwności. Wiem tylko, że nie masz wyjścia. To się musi wreszcie skończyć, czego mocno Ci życzę.
        Moja dziewczyna kiedyś przeszła zakrzepicę. Wyleczyła to naturalnie. Tak tylko informacyjnie.
        Ściskam i pozdrawiam.

        Polubienie

      2. Marku, twoja dziewczyna (uściskaj ode mnie), z tego co pisałeś, niejedno już przeszła i podziwiam ją za hart ducha. I dzięki, że mi o tym piszesz, bo potrzebuję „ku pokrzepieniu”. Oby podróż była coraz bardziej aktualna :)))

        Polubione przez 1 osoba

  10. Ewus, wspolczuje serdecznie Tobie i Twojej mamie!
    Tez jestem zdania, ze te koronawirusowe zaostrzenia wiecej szkodza, niz pomagaja, tak jakby innych chorob naraz nie bylo!
    Przytulam i gdybym mogla jakos pomoc, to oczywiscie, czy Mama mieszka w „naszym” miescie?

    Polubione przez 1 osoba

    1. Tess, dziękuję kochana. Wirus wypędza z nas rozsądek i często rozumek. No i często nadzieję. Mama teraz jest w domu opieki u nas, szpital też był tutejszy. Mama mieszka w Nysie, 160 km stąd 😦
      Tess, pozdro dla H., pomiziaj kociaki i dbaj o siebie dziecinko.

      Polubienie

  11. Wariactwo kompletne z najprostszymi sprawami – dziś prawie całe przedpołudnie zmarnowałam na to, by mi moja rodzinną lekarka wystawiła skierowania na badania przedoperacyjne!
    A to co Wam się zadziało, woła o pomstę do nieba!!!
    Otulam Cię i Twoją Mamę Ciepłym i Puchatym, bo tylko tyle mogę! I dobre fluidy też!

    Polubione przez 1 osoba

    1. Fuscilko, dziękuję za Ciepłe i Puchate i całą resztę. Wiem, przez co przechodzisz ze służbą zdrowia. Ale dlaczego badania przedoperacyjne? Gdzie ty się wybierasz? Przytulaski wielkie i najlepsze

      Polubienie

    2. Czas oczekiwania u nas 2-3 lata. Po roku czekania zdecydowałam się na zabieg w szpitalu prywatnym. A to dlatego że mam też pękniętą łąkotkę. Decyzja była w ubiegłym tygodniu, na następny będzie realizacja. Teraz masa badań przed konsultacją anestezjologiczną, ale to już betka!

      Polubione przez 1 osoba

      1. To szpital w Osielsku koło Bydgoszczy – dość wysoko w rankingu stoi! Zreszta mnie będzie operował mój ortopeda, który mnie ma pod opieką od roku. Najśmieszniejsze jest to, że mi nie powiedział, iż ma możliwość operowania. Dla mnie to dziwne, bo jeżdżę do niego co miesiąć po zastrzyk, aby mi ta noga jakoś nie dawała popalić. Ale ponoć tak to działa, że trzeba się dowiadywać plotką szeptuchą!
        Mój koszt to 4500zeta! Powyżej 10000 to sa już operacje prawdziwe, typu wymiana stawu na sztuczny! U mnie to laparoskopowo będzie!

        Polubione przez 1 osoba

      2. Ewo, to straszne… stracic noge.. i co teraz, jak ma byc dalej? Macie z mama jakis plan B? Do tego Ty tez nie za sprawna.. dlaczego tak wszystko na raz byc musi.
        Przytulam cieplo was obie.

        Polubienie

      3. Och Lucy, straszne, ale mniej ją boli i sama wiesz, że to było konieczne. Mama chce tylko wracać do siebie i nie słucha żadnych argumentów. Obiecałam jej, że po miesiącu wróci, teraz musze tylko załatwić jak najlepszą opiekę. Jestem taka zmęczona, a tu jeszcze moja własna noga nie chce chodzić. Jak sie wali to się wali. Dziękuję ci i też przytulam (się). I uważaj tam na siebie

        Polubienie

  12. Na takie rzeczy się właśnie wściekam. Koronawirus nałożył wszystkim klapki na oczy i uszy. Ludzie umierają nie na koronawirusa, ale na choroby przewlekłe, którymi teraz się nikt nie zajmuje. Nie ma na to mojej zgody, ale nie wiem, czy się da cokolwiek zrobić przy wszechogarniającej panikodemii.

    Pragnę Cię jakoś pocieszyć w bólu, ale jak??? Trzymaj się jakoś…

    Polubione przez 1 osoba

    1. Skarbie, dziękuje bardzo, naprawdę każdy objaw sympatii wiele dla mnie znaczy. Masz rację – pokonał nas własny strach i nieudolne rządy. I nic nie można zrobić, siła wyższa i koniec – takie malutkie średniowiecze. Trzymam się, dziękuję. Przytulam i dbaj o siebie

      Polubienie

    1. Aniu kochana, ja też bym nie wiedziała co napisać. Takie rzeczy nie zdarzają się przeciez ciągle. Bardzo dziękuję za wsparcie, a Mama chyba (paradoksalnie) mniej cierpi.
      A moja noga? Wszystko, tylko nie ok 😦 Przytulam też.

      Polubienie

Dodaj komentarz