*wiem, wiem
Nie napiszę o wstręciuchu w koronie, bo o niczym innym się nie mówi od wielu tygodni i mam już dość tematu. Poza tym musiałabym zaczepić o miłościwie nam panujących, a zwyczajnie mi się NIE CHCE, bo niewarci są mojej uwagi i czasu. Nie napiszę co zrobić z czasem, który dla wielu osób wydłużył się, ale czas to pojęcie względne, którego nie ogarniam do końca, więc co się będę wymądrzać, poza tym, że to wspaniały czas, żeby posprzątać w szufladach i zakurzonych zakamarkach szaf.
O kilku rzeczach zapomniałam wspomnieć od zeszłego roku, więc co tam, opowiem. Po pierwsze w mojej szafce na przetwory i inne konserwy dokonał się cud: zakupiony w zeszłym roku słoik dżemu z czarnej porzeczki marki „Łowicz” zamienił w cudowny sposób zawartość na kapustę czerwoną, tutaj zwaną modrą. Nie skomentuję, bo musiałabym napisać, że dżemu łowiczowskiego juz nie kupię, bo nie wiadomo, co tam znajdę, ale swoje ręce obejrzałam dokładnie i podejrzliwie.
Cudeńka obserwuję też od czasu do czasu na „schodowej” ścianie. Zachwycają mnie formą i treścią, ale są ulotne i występują warunkowo, trochę jak kot Schrodingera:
Zapomniałam też napisać o jesiennych targach w Krainie Deszczowców. Targi dotyczą wszelkiego typu rękodzieła, od ręcznie malowanych kafelków po ręcznie wyrabianą kiełbasę, a po drodze jest wszystko, czego ludzie potrzebują i czego nie potrzebują, między innymi moje arcydzieła:
Jeszcze tylko polecę kilka książek na czas zarazy, o ile ktoś czuje niedosyt:
- Dekameron – Giovanni Boccaccio – trochę nudne, ale oddaje klimat kwarantanny i ogólny nastrój czasu epidemii
- Dżuma (La Peste) – Albert Camus – nic dodać nic ująć, a doktor Rieux jak najbardziej do naśladowania.
- Miłość w czasach zarazy (El amor en los tiempos del cólera) – Gabriel Garcia Marquez – opowieść o późnej miłości, ciepła i wzruszająca. Dla leniwych – film.
- Plaga (Plague) – Graham Masterton – wiadomo, Masterton
- i mnóstwo innych fantazji. Czytać i cieszyć się, że my mamy lepiej. Pa, pa!
Ewcia, Ty się chyba za robotę już wzięłaś, co? Przyznaj się. Skakać nie możesz, ale ręce masz sprawne i tymi rencyma tworzysz kolejne cudeńka! Mnie chandra zżera, cholera jedna, chociaż dziewczyny mądrze radzą, to jakoś trudno się pozbierać. Ale trzeba. Jak Quattro? Na pewno jest szczęśliwy, ze ma Cie pod ręką. Długich spacerów może mu brakuje, ale poniewaz wszyscy mamy się nie włóczyć kilometrami, to musi wytrzymać. Dobrze, że jesteś z nami. Buziaki 🙂
PolubieniePolubienie
Ania, wyrzuć chandrę na pożarcie wiesz-komu i kwiatki zasiej 🙂 Za robotę to ja nie bardzo, bo po pierwsze jestem „najleniwsza”, a po drugie czekam nie wiadomo na co i oprócz niezbędnych ćwiczeń to tylko leżę jak prymityw, reagując tylko na najbardziej podstawowe potrzeby (głód i toaleta). Q chodzi z Panem na spacerki wcale nie krótkie, wydaje się być zdrowy i trochę lepiej chodzi. Zaczął robić dziwne rzeczy (np. stoi długo owinięty w firankę), ale cóż, wszyscy jesteśmy troche zdziwaczali. Przytulaski, idę do ciebie…
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Gdybyś nie podpowiedziała, nie miałabym szans, aby trafić na ten blog.
Noga dojdzie do sprawności szybciej, jeżeli zapomnisz, że trochę mniej sprawna. Musiałam chodzić, kicać i skakać, bo trzeba było wchodzić po schodach i wychodzić na zakupy.
Teraz uważaj na siebie, trzymaj się ścian i nie daj się złapać temu w koronie.
Serdeczności
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Ultra, jesteś źródłem pocieszenia i mobilizacji 🙂 Już z twoich wcześniejszych porad korzystam, choć nadal bez balkonika nie mogę się przemieszczać. Ale wiem, że dam radę, tylko potrzebuję więcej czasu.
Ty też się chroń jak możesz, dbaj o siebie najbardziej na świecie i wracaj do normalności, czego i sobie życzę 🙂 Całuski!
PolubieniePolubienie
Cudeńka ze schodowej ściany są fantastyczne! Chybabym cały czas siedziała pod tą ścianą i czekała na nowe 😉
Ale co tam ścienne cudeńka i dżemo-kapusta Łowicza. Wysiadają przy Twoich dziełach! Jestem w szoku, bo zupełnie nie wiedziałam, że tworzysz takie wspaniałości.
Nieustająco zdrówka życzę i pozdrawiam słonecznie z wietrznego Tokio 🙂
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Aniu, dziękuję. Tokio już zawsze będzie mi się kojarzyć z tobą, czy wietrzne, czy nie 🙂 Nadal mam nadzieję, że jesteś tam bezpieczna od virusa.
PolubieniePolubienie
Piekne pieknosci:)
Jakby tak w wino zamienil, to nie ma sprawy, kupowalabym. Ale modrom kapuste, to ja raz w roku jem i mi wystarczy?
A jak sie czujesz?
Ja siedze nadal w HO (i chyba jeszcze posiedze, ale w naszej branzy niewypowiadalny tez namieszal i mam w huk roboty, nie nadazamy…)
PolubieniePolubienie
Tess, pracujesz z domu? A H? Jesteście bezpieczni? A koty zadowolone?
Dzięki za pochwałę, jesteś „sweet pie”
PolubieniePolubienie
Tak, od tygodnia pelny Home Office, roboty po kokardki (po korone;) H. od jutra tez, koty mnie nienawidza, od jutra beda wsciekle (i obrazone, na zmiane) na nas oboje, zaburzam(y) im rytm zycia;)
A bezpieczny, to w tych durnych czasach chyba nikt nie jest, bo jesc tez trzeba, na szczescie jeszcze mozemy na spacery wychodzic lub pobiegac, pytanie, jak dlugo, jak wprowadza zakaz calkowitego wychodzenia, to kicha. Ja jestem w grupie ryzyka, to uwazam, a H. uwaza ze wzgledu na mnie.
Myslalam, ze odpoczne, poczytam i poogladam seriale i moze sie w koncu choc troche ponudze, ale gdzie tam, czas mi sie (mimo braku dojazdow do pracy) jeszcze bardziej skurczyl….a mielismy przedpokoj pomalowac;)
Trzymajcie sie, uwazajcie na siebie:*
PolubieniePolubione przez 1 osoba
„Po koronę”, hihihi. Koty powinny się cieszyć, że was mają na codzień, a nie wydziwiać.
Jeszcze się ponudzisz, jeszcze przedpokój pomalujesz. Na razie niech ci się zwolni trochę,, ciągle ci ględzę. Uściski dla obojga (koty nie zasługują).
PolubieniePolubienie
Na razie przemeblowalam pokoj goscinny, zrobilam baze do Home Office, bo nie moge juz na pracowe rzeczy patrzec. Jest koncepcja teraz, zeby ten pokoj na stale przerobic, bo nic nie wiadomo, najprawdopodobniej bede pracowac tak do konca kwietnia, a w przyszlosci tez roznie moze byc. Ta zaraza przewraca wszystko do gory nogami, nawet moje plany wewnatrzarchitektoniczne;) No i wyjazdowe, to najgorsze:( U was tez nie wiadomo, kiedy bedziecie mogli do Krainy Deszczowcow przyjechac…
Uwazaj na siebie i zdrowiej!
Glaski dla Kudlatego:*
PolubieniePolubienie
Kudłaty dziękuje, choć już taki kudłaty nie jest, bo ogolony przed wiosną. Wiem, że wakacji w tym roku nie będzie, choć wszędzie pusto i tanio… Wrrrrr, właśnie powinniśmy się pakować. Przytulaski, oby było normalnie
PolubieniePolubienie
Bardzo ladne te twoje cudnosci 🙂 pokazywalas troche na blogu, ale tak wszystkie razem to dostojnie wygladaja!
Zwalczylas troche chorobsko? A jak sie Pan Pies miewa? Moze jakies fotki?
Wybor lektur swietny, tylko kiedy czytac, gdy robota w ogrodku krzyczy?
Ja lubie modra kapuste, nie marudzilabym, ino spozyla :)))
PolubieniePolubienie
Basieńko, tak rzadko jesteś! Jasne, mnóstwo roboty, bo pewnie juz masz tam wiosnę w pełni. Choróbsko trochę gorzej (czyli ja lepiej), a gdybym mogła jeść, to byłoby super. Uczę się chodzić, ale beż wielkich sukcesów. Pan Pies nawet nieżle, choć starość zaczyna przeważać 😦
Ja też lubię modrą kapustę, ale jeść nie mogę (dieta) Basiu, przytulam, daj radę i zdrowia, zdrowia!
PolubieniePolubienie
Cudeńka robisz 🙂 Piękne i estetyczne. Zdrówka życzę 🙂
PolubieniePolubienie
Mery Kochana, dziękuję bardzo. Za życzenia też. I tobie życzę wszystkiego najzdrowszego! Przytulaski
PolubieniePolubienie
Przepiękne prace a co do Łowicza to jego produkty zeszły na jakości… kiedyś pomidory były smaczne – teraz są sztuczne i chemiczne, to samo passata, koncentraty… nie wiem jak dżemy bo nie kupowałam
PolubieniePolubienie
Dzięki Erwisha, dzięki. A Łowicza już nie kupię, bo dżem truskawkowy śmierdzi benzyną. Ale tak mam po chorobie – wszystko smakuje i pachnie inaczej.
PolubieniePolubienie
łowicz jakiś chemiczny ;/
PolubieniePolubienie
Jezu!!!!!!! Jakie cuda:)
A teraz OK. przyznaj sie gdzie to kupilas? Nikomu nie powiem. Przysiegam na glowe Hectora;))))))
PolubieniePolubienie
Bogna skarbie, wiesz, że sama rencami zrobiłam. Kiedyś robiłam tego na kopy, sprzedawałam itd. A teraz nawet nie mogę iść do mojego pokoju na piętrze 😦 Ale jeszcze kiedyś będę to robić, A łebek Hektora ucałuj.
PolubieniePolubienie
Wiem, wiem i szczerze podziwiam. Lebek calowany na okraglo.
PolubieniePolubienie
Dzielny Hektor i jaki grzeczny! Q w żadnym razie nie daje się całować 🙂
PolubieniePolubienie
Ewcia, dobrze, że się otrząsnęłaś i jesteś 🙂 Dbaj o siebie, jedz co doktory kazały i będzie dobrze. Popatrz, zdążyli Cię ze szpitala wypisać do domu, miałaś szczęście, że Cię wirusisko (albo podejrzenie) nie zatrzymało. I w sumie dobrze, że nie pojechałaś do KD, tam też nie jest wesoło i ani siedzieć ani wrócić. Już lepiej, że jest jak jest.
Patrzę na te Twoje cudeńka i patrzę, i oczu oderwać nie mogę. Śliczności!!! Ależ Ty zdolna jesteś!!!
Buziaki 🙂
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Aniu, masz rację, dobrze że zdążyłam wyjść przed ogłoszeniem epidemii, choć szpital już był zamknięty… ufff.
Żadne tam cudeńka, takie małe rzemieślnictwo, ale dziękuję, dziękuję. Zresztą, ciągle masz u mnie „coś” w niebieskie róże. Myślisz, że nie pamiętam, jak dawno, dawno temu (w poprzednim blogowym życiu) podobała ci się taca z różano-niebieskim wzorem? Przytulaski
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Ewa, pójdź do Lucii, wesprzyj ją wirtualnie, proooszę https://pozagranicamipolskialenietylko.home.blog/
PolubieniePolubienie
Ania, nie zapomnij o Magdzie naszej.
PolubieniePolubione przez 1 osoba
No przecież nie zapominam! Do niej się też odzywam, żeby wiedziała, że jestem z nią myślami cały czas. Z Lucią – one się wzajemnie wspierają, jeden koszmar przeżywają. U nas się dopiero rozpędza przez głupotę…
PolubieniePolubienie
Może u nich się wreszcie przewali 😦 A ty dbaj o siebie i resztę ferajny!
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Ewunia, Ty też uważaj na siebie!
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Jaka Ty kochana jesteś, że pamiętasz 🙂
PolubieniePolubienie
Skarbie, swoją pochwałą dałaś mi mnóstwo natchnienia 🙂
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Lektury rzeczywiście na czasie. Twój stuff prezentuje się rzeczywiście okazałe. Już w krainie deszczowców.?
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Zapomniałam do lektur dodać Biblii – tam dopiero są epidemie. Marku, jesteś pierwszym facetem, który pochwalił moje bzdurki. Chyba, że chodziło ci o ilość 😉
Nie możemy jechać do KD, raz ze względu na moje wycieńczenie, a dwa – pieprzone granice są zamknięte niewiadomo na jak długo. Po trzecie – tam choruje więcej ludzi, więc statystycznie… sam wiesz. A u was? Chyba nic wam nie grozi w tych Andach?
PolubieniePolubienie
Nie znam się specjalnie na tych Twoich „bzdurkach”. Zawsze jednak miałem sentyment do zbieraczy. Sam zbierałem kilka rzeczy. Gdzieś mi jednak zabrakło entuzjazmu. Szczerze mówiąc zostały mi tylko listy. Niektóre mają juz prawie pięćdziesiąt lat.
Wirus nam wszystko pokrzyżował. Siedzimy i czekamy. Jeśli sytuacja się, co wydaje się mało prawdopodobne, relatywnie szybko poprawi to jeszcze spróbujemy wyjechać. Póki co spokój i cisza. Żyjemy w takiej małej kwarantannie juz od sześciu lat. Tutaj mieszka w tej chwili jedenaście osób. Nie czujemy wariactwa wirusowego dopóki nie udamy się do miasta. Tam pustka na ulicach, krajobraz z filmu science fiction. No cóż co ma by. To będzie.
Życzę Ci Ewciu szybkiego pokonania tej trzustkowego „cholery”. Na co mocno liczę i przesyłam słoneczko, które u nas niespodziewanie rządzi od tygodnia.
🌞🌞🌞🌞🌞
PolubieniePolubienie
Ooooo, dziękuję za słoneczko, jesteś kochany. Moja „cholera” pewnie kiedyś minie, ale wiosna zmarnowana…. Te listy to wozisz ze sobą po świecie? Ja woziłam, choć nigdy do nich nie zajrzałam, bojąc się wzruszeń i innych „płaczliwych” sentymentów.
Nie denerwuj się za bardzo niemożnością wyjazdu. Czasem los nagradza za nieudane plany i ponoć nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło i tego się trzymajmy 🙂
PS. „Bzdurki” nie są zbierane, tylko robione tymi rencami
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Po świecie listów nie wożę. Spakowane u syna w USA. Pewnie kiedyś, kiedyś tam wrócimy. Chyba, że obecnie panująca gnida wszystko nam pokrzyżuje.
Szkoda mi trochę tego wyjazdu ale widać tak miało być.
Skoro wlasnemi ręcami to tym większe wyrazy szacunku i podziwu. Ja mam dwie lewe łapy i zrobić coś … tragedia.
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Przebolejemy jakoś. Mnie gnida też wywaliła na margines, nawet fizjoterapeutę mi zabrała 😦 I strrrrrasznie dziękuję za pochwały. Cmok cmok dla ciebie
PolubieniePolubienie
A jak Twój powrót do formy?
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Raczej kiepsko. Chodzę z balkonikiem i daleko mi jeszcze do samodzielności. Epidemia zabrała mi nie tylko kontrole poszpitalne, to jeszcze pozbawiła rehabilitacji :(((
PolubieniePolubienie
Faktycznie ciężka sytuacja, współczuję Ci bardzo i ściskam delikatnie coby nie bolało.. Bidulko może dzwoń po poradę, czy możesz sama jakoś działać żeby sobie pomóc?
PolubieniePolubienie
Ćwiczę, choć efekty… eeee tam, może potrzebuję więcej czasu. Myszko, nie przejmuj się mną, tylko sobą. Ja nawet nie mam obowiązków, a ty – mnóstwo. Całuski
PolubieniePolubienie
Masz obowiązek wyzdrowieć 🙂 i za to trzymam kciuki..
PolubieniePolubienie
Wspaniałe te Twoje prace, masz talent 🙂 Mówisz kapusta z dżemu? W Łowiczu? Świat staje do góry nogami. Nie tylko od wirusa.
PolubieniePolubienie
Oj tam zaraz talent…. Ale dziękuję bardzo, bom łasa na pochwały 🙂 A dżemu szkoda, bo kapuchy nie mogę jeść. Całuski
PolubieniePolubienie
Pochwały zasłużone 🙂 Buziaki!
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Dobrze, że jesteś ! nie piszę wiecej, bom w dole. Jak się odkopię to dam głos.
PolubieniePolubienie
Biedactwo, trzymaj się jakoś, mam nadzieję, że jesteś zdrowa. Magdissima, wyłaź jak najszybciej i ciesz się że nic nie boli (???). Jeszcze będzie normalnie 🙂
PolubieniePolubienie
Ja też takie łyżki chcę!!! ;-)))
Kochana! Trzymaj się i nie daj się!
PolubieniePolubienie
Fuscilko, chyba nie będzie problemu. Napisz jaki kolor / wzór ci odpowiada. Jeszcze trochę sił sobie załatwię i ruszam do roboty 🙂 Ty też się trzymaj. Cudnie tam u ciebie!
PolubieniePolubienie
Ojej! Chciałoby Ci się kiedyś?
Mam mały domek, to i coś małego powinno być! Pamiąteczka blogowego życia. Ale to później, jak świat wróci do równowagi. Bo wróci!
Trzymaj się moja Miła! I dbaj o siebie!
PolubieniePolubienie
Całuski kochana, bezpieczne, bo wirtualne.
Pewnie, że wróci do normy, choć już nigdy nie będzie tak samo.
I pewnie, że by mi się chciało :)))
PolubieniePolubienie
Piękności te Twoje prace- cuda, cudeńka! Powiedz, czy powlekasz to jakimś lakierem, żeby nie zniszczyło się od przetarcia z kurzu? I cieszę się, że znowu jesteś z nami! Całuski. 🙂
PolubieniePolubienie
Dziękuję Matyldo, bardzo, bardzo. Na każdym przedmiocie są co najmniej 3 warstwy ekologicznego lakieru akrylowego, więc można nawet myć na mokro i wcale nie jest łatwo zniszczyć tę powłokę. Numer przy furtce wisi już 3 lata 🙂 Przytulam serdecznie i z całych, niewielkich sił
PolubieniePolubienie