Remament*

*wiem, wiem

Nie napiszę o wstręciuchu w koronie, bo o niczym innym się nie mówi od wielu tygodni i mam już dość tematu. Poza tym musiałabym zaczepić o miłościwie nam panujących, a zwyczajnie mi się NIE CHCE, bo niewarci są mojej uwagi i czasu. Nie napiszę co zrobić z czasem, który dla wielu osób wydłużył się, ale czas to pojęcie względne, którego nie ogarniam do końca, więc co się będę wymądrzać, poza tym, że to wspaniały czas, żeby posprzątać w szufladach i zakurzonych zakamarkach szaf.

O kilku rzeczach zapomniałam wspomnieć od zeszłego roku, więc co tam, opowiem. Po pierwsze w mojej szafce na przetwory i inne konserwy dokonał się cud: zakupiony w zeszłym roku słoik dżemu z czarnej porzeczki marki „Łowicz” zamienił w cudowny sposób zawartość na kapustę czerwoną, tutaj zwaną modrą. Nie skomentuję, bo musiałabym napisać, że dżemu łowiczowskiego juz nie kupię, bo nie wiadomo, co tam znajdę, ale swoje ręce obejrzałam dokładnie i podejrzliwie.

Cudeńka obserwuję też od czasu do czasu na „schodowej” ścianie. Zachwycają mnie formą i treścią, ale są ulotne i występują warunkowo, trochę jak kot Schrodingera:

Shadows on the wall

Zapomniałam też napisać o jesiennych targach w Krainie Deszczowców. Targi dotyczą wszelkiego typu rękodzieła, od ręcznie malowanych kafelków po ręcznie wyrabianą kiełbasę, a po drodze jest wszystko, czego ludzie potrzebują i czego nie potrzebują, między innymi moje arcydzieła:

My stuff at the fair
My stand at the fair

Jeszcze tylko polecę kilka książek na czas zarazy, o ile ktoś czuje niedosyt:

  1. Dekameron – Giovanni Boccaccio – trochę nudne, ale oddaje klimat kwarantanny i ogólny nastrój czasu epidemii
  2. Dżuma (La Peste) – Albert Camus – nic dodać nic ująć, a doktor Rieux jak najbardziej do naśladowania.
  3. Miłość w czasach zarazy (El amor en los tiempos del cólera) – Gabriel Garcia Marquez – opowieść o późnej miłości, ciepła i wzruszająca. Dla leniwych – film.
  4. Plaga (Plague) – Graham Masterton – wiadomo, Masterton
  5. i mnóstwo innych fantazji. Czytać i cieszyć się, że my mamy lepiej. Pa, pa!

54 myśli na temat “Remament*

  1. Ewcia, Ty się chyba za robotę już wzięłaś, co? Przyznaj się. Skakać nie możesz, ale ręce masz sprawne i tymi rencyma tworzysz kolejne cudeńka! Mnie chandra zżera, cholera jedna, chociaż dziewczyny mądrze radzą, to jakoś trudno się pozbierać. Ale trzeba. Jak Quattro? Na pewno jest szczęśliwy, ze ma Cie pod ręką. Długich spacerów może mu brakuje, ale poniewaz wszyscy mamy się nie włóczyć kilometrami, to musi wytrzymać. Dobrze, że jesteś z nami. Buziaki 🙂

    Polubienie

    1. Ania, wyrzuć chandrę na pożarcie wiesz-komu i kwiatki zasiej 🙂 Za robotę to ja nie bardzo, bo po pierwsze jestem „najleniwsza”, a po drugie czekam nie wiadomo na co i oprócz niezbędnych ćwiczeń to tylko leżę jak prymityw, reagując tylko na najbardziej podstawowe potrzeby (głód i toaleta). Q chodzi z Panem na spacerki wcale nie krótkie, wydaje się być zdrowy i trochę lepiej chodzi. Zaczął robić dziwne rzeczy (np. stoi długo owinięty w firankę), ale cóż, wszyscy jesteśmy troche zdziwaczali. Przytulaski, idę do ciebie…

      Polubione przez 1 osoba

  2. Gdybyś nie podpowiedziała, nie miałabym szans, aby trafić na ten blog.
    Noga dojdzie do sprawności szybciej, jeżeli zapomnisz, że trochę mniej sprawna. Musiałam chodzić, kicać i skakać, bo trzeba było wchodzić po schodach i wychodzić na zakupy.
    Teraz uważaj na siebie, trzymaj się ścian i nie daj się złapać temu w koronie.
    Serdeczności

    Polubione przez 1 osoba

    1. Ultra, jesteś źródłem pocieszenia i mobilizacji 🙂 Już z twoich wcześniejszych porad korzystam, choć nadal bez balkonika nie mogę się przemieszczać. Ale wiem, że dam radę, tylko potrzebuję więcej czasu.
      Ty też się chroń jak możesz, dbaj o siebie najbardziej na świecie i wracaj do normalności, czego i sobie życzę 🙂 Całuski!

      Polubienie

  3. Cudeńka ze schodowej ściany są fantastyczne! Chybabym cały czas siedziała pod tą ścianą i czekała na nowe 😉
    Ale co tam ścienne cudeńka i dżemo-kapusta Łowicza. Wysiadają przy Twoich dziełach! Jestem w szoku, bo zupełnie nie wiedziałam, że tworzysz takie wspaniałości.
    Nieustająco zdrówka życzę i pozdrawiam słonecznie z wietrznego Tokio 🙂

    Polubione przez 1 osoba

  4. Piekne pieknosci:)
    Jakby tak w wino zamienil, to nie ma sprawy, kupowalabym. Ale modrom kapuste, to ja raz w roku jem i mi wystarczy?
    A jak sie czujesz?
    Ja siedze nadal w HO (i chyba jeszcze posiedze, ale w naszej branzy niewypowiadalny tez namieszal i mam w huk roboty, nie nadazamy…)

    Polubienie

      1. Tak, od tygodnia pelny Home Office, roboty po kokardki (po korone;) H. od jutra tez, koty mnie nienawidza, od jutra beda wsciekle (i obrazone, na zmiane) na nas oboje, zaburzam(y) im rytm zycia;)
        A bezpieczny, to w tych durnych czasach chyba nikt nie jest, bo jesc tez trzeba, na szczescie jeszcze mozemy na spacery wychodzic lub pobiegac, pytanie, jak dlugo, jak wprowadza zakaz calkowitego wychodzenia, to kicha. Ja jestem w grupie ryzyka, to uwazam, a H. uwaza ze wzgledu na mnie.
        Myslalam, ze odpoczne, poczytam i poogladam seriale i moze sie w koncu choc troche ponudze, ale gdzie tam, czas mi sie (mimo braku dojazdow do pracy) jeszcze bardziej skurczyl….a mielismy przedpokoj pomalowac;)
        Trzymajcie sie, uwazajcie na siebie:*

        Polubione przez 1 osoba

      2. „Po koronę”, hihihi. Koty powinny się cieszyć, że was mają na codzień, a nie wydziwiać.
        Jeszcze się ponudzisz, jeszcze przedpokój pomalujesz. Na razie niech ci się zwolni trochę,, ciągle ci ględzę. Uściski dla obojga (koty nie zasługują).

        Polubienie

      3. Na razie przemeblowalam pokoj goscinny, zrobilam baze do Home Office, bo nie moge juz na pracowe rzeczy patrzec. Jest koncepcja teraz, zeby ten pokoj na stale przerobic, bo nic nie wiadomo, najprawdopodobniej bede pracowac tak do konca kwietnia, a w przyszlosci tez roznie moze byc. Ta zaraza przewraca wszystko do gory nogami, nawet moje plany wewnatrzarchitektoniczne;) No i wyjazdowe, to najgorsze:( U was tez nie wiadomo, kiedy bedziecie mogli do Krainy Deszczowcow przyjechac…
        Uwazaj na siebie i zdrowiej!
        Glaski dla Kudlatego:*

        Polubienie

      4. Kudłaty dziękuje, choć już taki kudłaty nie jest, bo ogolony przed wiosną. Wiem, że wakacji w tym roku nie będzie, choć wszędzie pusto i tanio… Wrrrrr, właśnie powinniśmy się pakować. Przytulaski, oby było normalnie

        Polubienie

  5. Bardzo ladne te twoje cudnosci 🙂 pokazywalas troche na blogu, ale tak wszystkie razem to dostojnie wygladaja!
    Zwalczylas troche chorobsko? A jak sie Pan Pies miewa? Moze jakies fotki?
    Wybor lektur swietny, tylko kiedy czytac, gdy robota w ogrodku krzyczy?
    Ja lubie modra kapuste, nie marudzilabym, ino spozyla :)))

    Polubienie

    1. Basieńko, tak rzadko jesteś! Jasne, mnóstwo roboty, bo pewnie juz masz tam wiosnę w pełni. Choróbsko trochę gorzej (czyli ja lepiej), a gdybym mogła jeść, to byłoby super. Uczę się chodzić, ale beż wielkich sukcesów. Pan Pies nawet nieżle, choć starość zaczyna przeważać 😦
      Ja też lubię modrą kapustę, ale jeść nie mogę (dieta) Basiu, przytulam, daj radę i zdrowia, zdrowia!

      Polubienie

  6. Przepiękne prace a co do Łowicza to jego produkty zeszły na jakości… kiedyś pomidory były smaczne – teraz są sztuczne i chemiczne, to samo passata, koncentraty… nie wiem jak dżemy bo nie kupowałam

    Polubienie

    1. Bogna skarbie, wiesz, że sama rencami zrobiłam. Kiedyś robiłam tego na kopy, sprzedawałam itd. A teraz nawet nie mogę iść do mojego pokoju na piętrze 😦 Ale jeszcze kiedyś będę to robić, A łebek Hektora ucałuj.

      Polubienie

  7. Ewcia, dobrze, że się otrząsnęłaś i jesteś 🙂 Dbaj o siebie, jedz co doktory kazały i będzie dobrze. Popatrz, zdążyli Cię ze szpitala wypisać do domu, miałaś szczęście, że Cię wirusisko (albo podejrzenie) nie zatrzymało. I w sumie dobrze, że nie pojechałaś do KD, tam też nie jest wesoło i ani siedzieć ani wrócić. Już lepiej, że jest jak jest.
    Patrzę na te Twoje cudeńka i patrzę, i oczu oderwać nie mogę. Śliczności!!! Ależ Ty zdolna jesteś!!!
    Buziaki 🙂

    Polubione przez 1 osoba

    1. Aniu, masz rację, dobrze że zdążyłam wyjść przed ogłoszeniem epidemii, choć szpital już był zamknięty… ufff.
      Żadne tam cudeńka, takie małe rzemieślnictwo, ale dziękuję, dziękuję. Zresztą, ciągle masz u mnie „coś” w niebieskie róże. Myślisz, że nie pamiętam, jak dawno, dawno temu (w poprzednim blogowym życiu) podobała ci się taca z różano-niebieskim wzorem? Przytulaski

      Polubione przez 1 osoba

      1. No przecież nie zapominam! Do niej się też odzywam, żeby wiedziała, że jestem z nią myślami cały czas. Z Lucią – one się wzajemnie wspierają, jeden koszmar przeżywają. U nas się dopiero rozpędza przez głupotę…

        Polubienie

    1. Zapomniałam do lektur dodać Biblii – tam dopiero są epidemie. Marku, jesteś pierwszym facetem, który pochwalił moje bzdurki. Chyba, że chodziło ci o ilość 😉
      Nie możemy jechać do KD, raz ze względu na moje wycieńczenie, a dwa – pieprzone granice są zamknięte niewiadomo na jak długo. Po trzecie – tam choruje więcej ludzi, więc statystycznie… sam wiesz. A u was? Chyba nic wam nie grozi w tych Andach?

      Polubienie

      1. Nie znam się specjalnie na tych Twoich „bzdurkach”. Zawsze jednak miałem sentyment do zbieraczy. Sam zbierałem kilka rzeczy. Gdzieś mi jednak zabrakło entuzjazmu. Szczerze mówiąc zostały mi tylko listy. Niektóre mają juz prawie pięćdziesiąt lat.
        Wirus nam wszystko pokrzyżował. Siedzimy i czekamy. Jeśli sytuacja się, co wydaje się mało prawdopodobne, relatywnie szybko poprawi to jeszcze spróbujemy wyjechać. Póki co spokój i cisza. Żyjemy w takiej małej kwarantannie juz od sześciu lat. Tutaj mieszka w tej chwili jedenaście osób. Nie czujemy wariactwa wirusowego dopóki nie udamy się do miasta. Tam pustka na ulicach, krajobraz z filmu science fiction. No cóż co ma by. To będzie.
        Życzę Ci Ewciu szybkiego pokonania tej trzustkowego „cholery”. Na co mocno liczę i przesyłam słoneczko, które u nas niespodziewanie rządzi od tygodnia.
        🌞🌞🌞🌞🌞

        Polubienie

      2. Ooooo, dziękuję za słoneczko, jesteś kochany. Moja „cholera” pewnie kiedyś minie, ale wiosna zmarnowana…. Te listy to wozisz ze sobą po świecie? Ja woziłam, choć nigdy do nich nie zajrzałam, bojąc się wzruszeń i innych „płaczliwych” sentymentów.
        Nie denerwuj się za bardzo niemożnością wyjazdu. Czasem los nagradza za nieudane plany i ponoć nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło i tego się trzymajmy 🙂
        PS. „Bzdurki” nie są zbierane, tylko robione tymi rencami

        Polubione przez 1 osoba

      3. Po świecie listów nie wożę. Spakowane u syna w USA. Pewnie kiedyś, kiedyś tam wrócimy. Chyba, że obecnie panująca gnida wszystko nam pokrzyżuje.
        Szkoda mi trochę tego wyjazdu ale widać tak miało być.
        Skoro wlasnemi ręcami to tym większe wyrazy szacunku i podziwu. Ja mam dwie lewe łapy i zrobić coś … tragedia.

        Polubione przez 1 osoba

      1. Faktycznie ciężka sytuacja, współczuję Ci bardzo i ściskam delikatnie coby nie bolało.. Bidulko może dzwoń po poradę, czy możesz sama jakoś działać żeby sobie pomóc?

        Polubienie

      2. Ćwiczę, choć efekty… eeee tam, może potrzebuję więcej czasu. Myszko, nie przejmuj się mną, tylko sobą. Ja nawet nie mam obowiązków, a ty – mnóstwo. Całuski

        Polubienie

      1. Ojej! Chciałoby Ci się kiedyś?
        Mam mały domek, to i coś małego powinno być! Pamiąteczka blogowego życia. Ale to później, jak świat wróci do równowagi. Bo wróci!
        Trzymaj się moja Miła! I dbaj o siebie!

        Polubienie

  8. Piękności te Twoje prace- cuda, cudeńka! Powiedz, czy powlekasz to jakimś lakierem, żeby nie zniszczyło się od przetarcia z kurzu? I cieszę się, że znowu jesteś z nami! Całuski. 🙂

    Polubienie

    1. Dziękuję Matyldo, bardzo, bardzo. Na każdym przedmiocie są co najmniej 3 warstwy ekologicznego lakieru akrylowego, więc można nawet myć na mokro i wcale nie jest łatwo zniszczyć tę powłokę. Numer przy furtce wisi już 3 lata 🙂 Przytulam serdecznie i z całych, niewielkich sił

      Polubienie

Dodaj komentarz